czwartek, 29 grudnia 2011

Göller Dunkel

Proszę Państwa, przed nami rasowy dunkel, na myśl o którym każdy amator ciemnego piwa przymknie oczy i przełknie ślinkę. Zaczyna się od zapachu - bardzo przyjemny, lekko palonego słodu. Następnie kolor, wybitnie ciemny poprzez który przebijają się rubinowe refleksy. Po nalaniu piana obfita, kremowa, utrzymuje się długo oblepiając szkło w miarę opróżniania kufla. bąbelki gazu powoli płyną ku górze. Smak niezwykle zrównoważony. Konia z rzędem temu, kto ośmieli się wyróżnić jakiś element. Mamy tu zatem niezwykle głęboki aromat karmelowy, delikatna goryczkę, kwaskowe nuty i słodowe posmaki wibrujące na języku. Całość uzupełnia wybitnie smaczna woda, nadająca całości orzeźwiający charakter.  Piwo kompletne - początkowo treściwe, później lekkie, niemal zwiewne, wypełnione aromatami i smakami najwyższej jakości. Wielbiciele "ciemniaków" docenią ten trunek i dorzucą z pewnością jeszcze jedno wrażenie - kremowości, przywodzące na myśl poczciwego stouta. Pić i nie grymasić!
5.2 vol / A-

sobota, 24 grudnia 2011

Aufsesser Festbier

Marcowe z Frankonii troszkę zawodzi. Dlaczego? O tym za chwilę. Po pierwsze opakowanie (opis którego pominąłem przy poprzednim przedstawicielu tego browaru). Ładna butelka imitująca stare czasy (świadczy o tym choćby plastik zamiast porcelany w zamknięciu) Etykieta idealnie niemiecka - co nie jest tutaj żadną wadą. Kolor trunku bardzo piękny miedziany, nagazowanie niewielkie i taka też piana, która dodatkowo bardzo szybko znika. Zapach znowu niezbyt subtelny. Trochę karmelu, trochę zboża, i nieco siusiek dla okrasy. Zapach to najsłabsza strona tego regionalnego browaru. Smak... Jak wspomniałem na początku, rozczarowuje. Niby da się wyczuć złożoność napitku, jego treściwość i zaangażowanie, ale wszystko to jakieś słabe, na pół gwizdka i bez rewelacji. W smaku dominuje zboże, czasami nawet trochę przypalone. Tak, tak, nie przydymione, ale przypalone. Do tego niezbyt udany karmel. Chmiel też niezbyt szlachetny. Słód mało wyczuwalny, przykryty tą wszechogarniającą spalenizną. Podsumowując - wszystko jest, ale nie na miejscu i w nieciekawych proporcjach oraz niespecjalnie jakościowo "wygranych". Atut naturalności jest niewystarczający by zaliczyć to piwo do udanych. Chciałoby się dać B-, choćby ze względu na datę degustacji, ale nie można ulegać tkliwym sentymentom.
5.1 vol / C+

piątek, 23 grudnia 2011

Aufsesser Zwickl

Świetne leciutkie piwo na każdą okazję wprost z rodzinnego bawarskiego browaru. Kolor szczerozłoty (lekko mętny), zapach delikatnych posiusianych majtek - i to niestety trochę psuje dobre początkowe wrażenie. Oczywiście za tym bieliźniarskim zapaszkiem kryją się drożdże (swoją drogą, dlaczego właśnie one kojarzą mi się z posiusianymi majtkami?) i z pewnością komuś innemu będą przywodzić na myśl zupełnie inne skojarzenia. Dla mnie to jednak posiusiane majteczki. Wysycenie niewielkie, piana rachityczna. Smak bardzo zrównoważony, lekki i kremowy. Goryczka delikatna, ale wyraźna, słód niezwykle przyjemny. Całość dopełnia lekki kwasek. Kellerbier to piwo tradycyjnie niemieckie ("piwniczne"), niefiltrowane oraz niepasteryzowane, wywodzące swoją recepturę z ciemnych czasów średniowiecza. W smaku to mniej więcej pilzner, albo właściwie lager. W każdym razie dumni Niemcy nazywają go po swojemu. Podsumowując piwo całkiem smaczne, choć niezbyt charakterne (co nie zawsze jest wadą). Idealne do powszedniego spożycia i długich biesiad. Solidne B.
4.8 vol / B

środa, 21 grudnia 2011

KWB Red Ale

Piwo z wyrobu piwowara domowego. Butelka 750 ml z etykietą w kolorze czerwonym i ptaszkiem, który użyczył nazwy gatunku, nazwie piwa ( na fotografii obok alternatywna "bezptaszkowa" etykieta).
Ekstrakt 12 Blg. Kolor rubinowy, mętny, piana drobnoziarnista, biała, nieduża jak to w przypadku klasycznego ale bywa, jednak przyjemnie oblepia szkło i utrzymuje się bardzo długo. Zapach słodowo-chmielowy z nutami winnymi i kwiatowym "duchem". W smaku piwo wyraźnie wytrawne z aromatyczną goryczką i słodem w długim finiszu. Alkohol niewyczuwalny, dobrze ukryty za całością. Ponadto lekko owocowe, orzechowe posmaki z delikatnie palonego słodu. Wyczuwalna lekka kwaskowość, która momentami niebezpiecznie ociera się o kwaśność. Piwo na niezłym poziomie, choć raczej jest to trunek przeznaczony do degustacji niż spożycia w większych ilościach.
5.0 vol / B

wtorek, 20 grudnia 2011

Primator Diamant

Kolor klasycznego pilznera, wysycenie podobnie. Ładna piana i bąbelki. Zapach trochę pośledniejszy, przywodzący na myśl sikacza z lat 70. W składzie niestety barwnik i konserwant, ale nie jest to dyskwalifikujące, w końcu mogą nas spotkać znacznie gorsze rzeczy od odrobiny technologicznych zapędów celem stabilizacji trunku.

Diamant to napitek o obniżonej zawartości cukru - ostatnimi czasy każdy czeski browar wypuszcza takie cudo w swojej ofercie w świat. Większość niestety nie spotyka się dobrym przyjęciem, co także w moim przypadku spotkało Diamanta. Smak raczej zawodzi. Wodnisty z dziwnym kwaśnawo-zbożowym posmakiem. Za to chmiel głęboki i aromatyczny. Tutaj da się wyczuć czeską jakość. Słód w dalekim tle także nieco zbożowy, ale bez nieprzyjemnych naleciałości.

Krótko mówiąc, piwo do spożycia w czasie pracy w ogrodzie, przy przycinaniu drzewek, czy koszeniu trawy. Płaskie i mało oryginalne, do zapomnienia. Nic rewelacyjnego, ale wypicie nie spowoduje konsekwencji gastrycznych.
4.4 vol / C+

niedziela, 18 grudnia 2011

Aecht Schlenkerla Rauchbier Märzen

Zapach... No cóż, właściwie niezmienny bez względu na gatunek - najczystsza wędzonka prosto ze spiżarni. Piana obfita, oblepia ładnie szkło. Kolor ciemny z refleksami rubinowymi. Pierwszy łyk i lekkie zaskoczenie. Wędzony słód jest nadzwyczaj łagodny, bardziej wyczuwamy tutaj mocną, głęboką i aromatyczną goryczkę, która w długim finiszu przyjemnie drażni podniebienie w zabawie z dopominającymi się o swoje zdanie smakami słodowymi.

Wytrawny to trunek, ale zadziwiającą lekki w swej naturze, trudno tutaj doszukiwać się przyciężkich elementów. Schlenkerla trzyma poziom i w swoim królestwie jest niedościgniona.

Marcowe można zaliczyć do najbardziej udanych w stajni browaru. W tym trunku "wędzonka" wydaje się jedynie nieco wyuzdanym (tak, tak, wyuzdanie to dobre słowo dla jarosza jakim jestem) akcentem, który nadaje temu świetnemu trunkowi czaru tajemnicy i wiosennych ognisk. Obok urbocka najlepsze piwo spod znaku bamberskiej warzelni. Koniec i bomba a kto nie pił ten trąba.
5.1 vol / A

sobota, 17 grudnia 2011

Bürgerbräu Bamberg Pils

Po długiej przerwie będącej wynikiem choroby i w jej następstwie zażywaniem antybiotyków, nadszedł czas na odbudowanie flory bakteryjnej żołądka oraz przy okazji porządną antyseptyczną, chmielową kąpiel.

Na kontretykiecie ktoś trafnie zauważył, tłumacząc na polski: piwo jasne. No jasne, że jasne, bo kolor tego napitku jest tak rozświetlony jak strumyk o poranku. Mamy tutaj zatem niebywale jasnego koleżkę, który do tego zatrudnił sobie bąbelkowych pływaków regularnie jak w szwajcarskim zegarku płynących ławicami z dna do samej góry. Kierunek obrano więc zupełnie prawidłowo. Piana do tego całkiem, całkiem i pięknie oblepia ścianki kufla. Zapach przyjemny, chmielowo słodowy. Zaczynamy!

Pierwszy łyk i momentalnie daje się odczuć bardzo głęboka i szlachetna goryczka. Chmielu to tutaj nie żałowano i z wielkim sercem go dobrano. Akcenty kwaskowe także na końcu języka powinien każdy wyczuć. W długim finiszu smaczny słód. Gdyby nie etykieta - iście niemiecka - można by posądzić producenta tego trunku o lokalizację gdzieś w okolicach Wełtawy. A tak mamy rasowego pilznera z Niemiec. Piwo świetnie nadaje się na gaszenie pragnienia, uzupełnienie posiłków i do świetnej zabawy.

Ogólnie frywolnie, lekko i nawet troszeczkę kremowo. I przede wszystkim mocno chmielowe. Jak dla mnie dzisiaj (zważywszy na tę wymuszoną przerwę) B+. Sprawiedliwie jednak byłoby dać B i taką ocenę stawiam temu trunkowi. Tak czy owak warto, warto!

5.0 vol / B

piątek, 2 grudnia 2011

Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen

Wędzony weizen? A czemu nie, skoro mieścimy się w mieście, gdzie najwięcej browarów w Niemczech ma swoje siedziby? A poważnie Schlenkerla to browar z tradycjami, który serwuje piwne odmiany "wędzonek" od wielu już lat.

Tym razem degustuję pszeniczniaka i spodziewam się ciekawych, a nawet egzotycznych wrażeń. Zapach oczywiście wędzonki, ale jest to zapach tak charakterystyczny i indywidualny, że nawet jego niewielka ilość musi przykryć jakiekolwiek dodatkowe tło. A takie tutaj  - przy odrobinie wysiłku - także da się wyczuć. Są to jakieś bananowe akcenty i delikatne cytrusy. Kolor bardzo ciemny, niemal brązowy, przy tym mętność płynu zbliżona do stawowej, dennej okolicy. Wysycenie duże, piana obfita. Smak głęboki i treściwy. Początkowo goryczka, do tego podwędzana, a następnie banany także podwędzane, ale dla wielu mogą być zbytnio w tle żeby je wyczuć po pierwszym łyku. Chwilami przebijają się suszone śliwki i jest to nieodparte wrażenie, które nadaje ton całości. Do tego wyraźne drożdżowe posmaki i psująca nieco efekt chyba niepożądana, a przynajmniej dla moich kubków smakowych niespecjalnie tutaj przystająca, kwaśnawość.

W sumie piwo wielce oryginalne, idealne do degustacji, jednak stojące odrobinę niżej w hierarchii pośród swoich bamberskich braci z browaru Schlenkerla. Ale i tak poniżej B+ zejść będzie trudno.
5.2 vol / B+

czwartek, 1 grudnia 2011

Helles Schlenkerla Lager

Bawarski lager czyli helles w tradycyjnej formie i opakowaniu. Zapach bardzo przyjemny chmielowo-słodowy, aż wdziera się w nozdrza zapowiadając piwną ucztę. Kolor słomkowy, wysycenie odpowiednie, piana w najlepszym porządku. Pierwszy łyk... Wspaniale zestawiony trunek, który mógłby być wzorcem lagera. Głęboka i aromatyczna goryczka przywodzi na myśl najlepsze tradycje piwowarstwa, w tle wyrafinowany słód kręcący się na podniebieniu. DO tego leki kwasek towarzyszący każdemu łykowi. finisz bardzo długi, gdzie goryczka mężnie walczy ze słodem wygrywając niemal tę zmysłową bitwę. Przed nami piwo które na długo zapada w pamięci - świetne zarówno do degustacji oraz na upalne dni i do posiłków, do czego zapewne zostało dedykowane. Niezbyt wysoka zawartość alkoholu i Blg na poziomie 11.5 kwalifikują ten trunek do grupy raczej wodnistych. Nic bardziej mylnego! Całkowicie pełny smak i treściwa zawartość windują Schlenkerla w okolice zarezerwowane dla najwybitniejszych przedstawicieli tego gatunku.

Podsumowując: żelazna pozycja dziennej racji piwnej dla każdego zwolennika rasowego lagera.
4.3 vol / A-

niedziela, 27 listopada 2011

Aecht Schlenkerla Rauchbier Urbock

Kolejny "wędzak"wprost z Bamberga. Tym razem ciemny jak smoła urbock. W zapachu oczywiście dominuje wędzony słód, ale nie jest on tak intensywny jak u opisywanego poprzednio trunku. Wysycenie niewielkie, piany także jak na lekarstwo. W końcu jest to piwo dość mocne, choć tych 6.5 vol w aromacie się nie wyczuwa. Najpierw moczymy usta i czujemy niezwykle przyjemną słodycz, wtedy nabieramy porcje na nasze podniebienie i zaczyna się niezwykła zabawa. Najpierw czujemy przez krótki moment głęboką goryczkę, która natychmiast ustępuje wędzonemu słodowi by tuż przed finiszem powrócić. W długim finiszu wybrzmiewa najwyższej jakości słód. Do tego kwaskowe posmaki, a i winne również można znaleźć. Świetnie to wszystko zestawione z najwyższym piwowarskim kunsztem i tradycją.

Jak w przypadku całego gatunku, nie każdemu "wędzak" do gustu przypadnie, ale w swojej klasie to mistrzostwo świata. Piwo świetne na wieczorną degustację i wspaniałe na deser każdego posiłku. Trudno nie docenić świetnej receptury, jakości składników i zamiłowania do tradycji.

Opakowanie euro z charakterystyczną etykietą zawierającą gotyckie liternictwo, dopełnia reszty. Dla fanów pewne A, dla całej przyzwoitej reszty B+ to minimum.
6.5 vol / A

czwartek, 24 listopada 2011

Spezial Rauchbier Lagerbier

Piękny kolor rubinowy, taki w rodzaju dobrze zaparzonej herbaty. Wysycenie średnie, piana niewielka. Bąbelki cały czas wąską strużką płyną ku powierzchni. Zapach... wędzonki z dalekim echem słodowym. W smaku może zaskoczyć każdego kto nie próbował wędzonego słodu. Przede wszystkim czuć tę wędzoną treść, następnie słodowe posmaki, później krystaliczną wodę i na końcu chmiel, który jednak towarzyszy każdej składowej by na końcu wybrzmieć z całą mocą. Z pewnością piwo nie dla każdego. Lekkie, ale równocześnie bardzo charakterystyczne, nie do pomylenia z żadnym innym. Szkoda że nie jadam mięsa, bo synergia tego trunku z grilowanymi żeberkami musi smakować niesamowicie. Świetnie całość zbalansowana i warto także docenić jakość użytych składników - tutaj nie ma oszczędności, wszystko na najwyższym poziomie.

Dla koneserów wędzonki będzie to mocne B+ dla pozostałych poniżej B zejść nie może. Etykieta wygląda jakby nie przechodziła plastycznego odświeżania od co najmniej 200 lat. Typowy niemiecki sznyt i liternictwo + tradycyjna butelka euro.
4.6 vol / B+

piątek, 18 listopada 2011

Weiherer Weisse

Po pierwsze: zapach - bananowy z wyraźnymi, choć występującymi na drugim planie goździkami. Po drugie: kolor - piękny złoty, mętny i gęsty. Po trzecie: piana - całkiem wyraźna, gruboziarnista i biała jak śnieg. Wspaniale utrzymuje się przez całą degustację, tworząc do samego końca całkiem sporą pierzynkę.Wysycenie duże, bąbelki wędrują niczym kesonowy nurek ku powierzchni. Po czwarte: smak - lekki i orzeźwiający, ale warto zauważyć, że nut kwaskowych nie ma tutaj specjalnie dużo. Za to wyraźnie można wyczuć chmiel, co czyni ten trunek raczej wytrawnym. Ponadto oczywiście dominujące smaki bananowe i goździkowe. Drożdże trochę w tle, dopełniają goryczkę. Mamy więc piwo świetne na pragnienie, w którym zawartość cukru zminimalizowano do niezbędnego minimum.

Opakowanie mocno przeciętne, tym razem pozbawione niemieckiego landszaftu, ale zaopatrzone w nieodzowne kłosy pszenicy, pojawiające się tu i tam. Trunek to rześki, początkowy robiący wrażenie nieco rozwodnionego, jednak z czasem doceniamy jego walory klasycznego weizena. Solidność z nutą goryczki warto nagrodzić, z zastrzeżeniem, że doszlusowanie do najlepszych w swoim gatunku będzie wymagać jeszcze troszeczkę zaangażowania.
5.2 vol / B+

Trybunał

Etykieta przyjemna polsko-międzywojenna, a więc ślady nieco wtórnej secesji z akwarelką w tle. Bez rewelacji, ale przecież Polak potrafi... Widziałem etykiety przy których opakowania zastępcze były szczytem designu.

Wracając do meritum - oto mamy nowy produkt z Piotrkowa. Zapach mocno słodowy, momentami można wyczuć lekki syropek. Piana obfita, utrzymuje się długo. Pierwszy łyk i zaskoczenie - głęboki słód, z elementami owocowymi, a nawet jakieś chlebowe posmaki i zbożowe, które przechodzą w czekoladę. To z pewnością zasługa słodów karmelowych, których użycie nie omieszkano zaznaczyć na etykiecie. Trochę tego za dużo i jakoś trudno mi sobie wyobrazić osuszenie kolejnych trzech butelek tego trunku. Pod koniec te zbożowe elementy nieco przygniatają całość. Goryczka pojawia się w długim i dalekim finiszu, ale za to pozostaje długo na podniebieniu, przyjemnie się na nim panosząc. Brakuje - i chyba dobrze - nut kwaskowych do których Sulimar ostatnio nas przyzwyczaił.

Mamy przed sobą trunek mocno przeciętny, któremu do wybitności daleko. Niemniej jednak degustować można i na małej imprezce można się z nim bez wstydu pokazać, choć raczej nie pod swoim nazwiskiem.
vol 6.0 / C+

wtorek, 15 listopada 2011

St. Georgen Bräu Kellerbier

Piękny rubinowy kolor i lekko mętny płyn. Zapach przyjemny słodowy z nutami chmielu i kwasku. Browar, który wyprodukował to piwo jest niewielki, ale w zasadzie u naszych zachodnich sąsiadów to norma.

Etykieta niemiecko przaśna, swojskie klimaty, wiejski styl, jednym słowem Bawaria pełną gębą. Treściwość piwa w pierwszym kontakcie wydaje się niezbyt duża, nawet lekko wodnista. Jest to jednak złudzenie, piwo należy do piw lekkich, ale złożonych. A więc na początek słód, z którym zaciekle walczy goryczka, by wygrać tę bitwę na naszym podniebieniu. Do tego kwaskowe posmaki i winno-owocowe aromaty.

Świetnie to zestawione i wyważone. Uczta dla koneserów, wydaje się jakby każdy smak znalazł swoje miejsce i czuł się w nim świetnie czekając na kubki smakowe. Nieźle jak na takiego "klasztorniaka" z bawarskiej wsi. Oczywiście wszystko na nie: niefiltrowane, niepasteryzowane itd. Sama natura.

Całość wyśmienicie skomponowana, ociera się o majstersztyk (aż mnie kusiło żeby dać A-, ale mam dzisiaj słabszy dzień więc jestem bardziej surowy:). Browar z tradycjami więc skuchy być nie może. Jakiejś niespotykanej rewelacji tutaj nie ma, ale wysoka niemiecka solidność podparta całkiem przyjemnym smakiem, w tym przypadku urzeka. Szczególnie warto polecić amatorom głębokiej goryczki i entuzjastom rześkości - w tym trunku znajdują oni wspólny temat do rozmów. Można i podegustować i raczyć się w większych ilościach podczas biesiad.
4.9 vol / B+

sobota, 12 listopada 2011

Kopernik Pils Beer

Eksportowe opakowanie piwa z browaru Amber. Niezbyt udane i utrzymane w niebiańskiej kolorystyce okalającej głowę tego co ruszył Ziemię. Szkoda, bo Polskę można jakoś fajniej pokazywać niż z wykorzystaniem tych siermiężnych, wytartych nazwisk-symboli. Ale do meritum.

Zapach słodowy, przyjemny, nawet lekko kwaskowy, a zatem orzeźwiający. Kolor złoty lub jak kto woli - zdrowego moczu. Płyn lekko mętnawy, piana nieduża szybko opada, wysycenie dobre. Z dna cały czas płyną ku górze bąbelki gazu. Piękny widok. Smak to zharmonizowany słód z wyraźną goryczką, która na długo pozostaje na podniebieniu. Ta goryczka po jakimś czasie ustępuje nawet powracającemu jak echo słodowi. Całkiem niezła zabawa z tego wynika, kiedy po głębszym łyku dotykając językiem podniebienia oczekuje się kolejnego smaku. Do tego wspaniałe orzeźwiające nuty kwaskowe i owocowe. Jednym słowem całkiem udany to lager, którym warto się raczyć przy różnych okazjach, a i na degustacje wystarcza, ze swoimi składem. Gdyby nuty owocowe były mocniejsze, a goryczka nieco intensywniejsza, mielibyśmy prawdziwego mistrza. Solidne w pełni zasłużone B.

PS Amerykanom nawet smakuje (bardziej niż Żywiec co wcale nie dziwi),  o czym donoszą degustatorzy na beeradvocate.
5.6 vol / B

czwartek, 10 listopada 2011

Cornelius Porter Baltic

Zima idzie... I od razu chce się jakiegoś mocnego, ciemnego trunku, który osłodzi i znieczuli nam te przykrótkie dni. Bałtycki porter wydaje się propozycją idealną dla tego typu kurażu. Zapach karmelowy z delikatnym i przyjemnym tłem alkoholowym, całość jakby orzeźwiająca, ale jest to chyba cecha typowa dla Corneliusów. Piana niemal brunatna, raczej średnia i dość szybko opada tworząc 3mm pierzynkę. Kolor czarny niczym smoła. Smak głęboki, zahaczający niemal o głębokie gardło, gdzie wciąż czujemy wybrzmiewanie palonego słodu. Do tego śladowo wyczuwalny chmiel i odrobina kwasku, a także szczypta gorzkiej czekolady i dalekie winne echa. Zestawienie niemal idealne, ale nie zawsze szlachetne części składowe czynią mistrzostwo gatunku. Trochę to trunek ziemisty, trochę słodkawy. Właśnie... Początkowa ta słodycz nie jest irytująca jedynie nieco zaskakująca, jednak w miarę ubywania płynu z butelki zaczyna takowa być.

Podsumowując: nie jest to piwo udane, choć na druzgocącą krytykę nie zasługuje. Wydaje się, że Cornelius w poszukiwaniu złotego środka, charakteru "fajnego gościa" co to każdemu pasuje, posunął się nieco za daleko. I jest to niestety konkluzja, która nasuwa się po spożyciu nie tylko Portera, ale także pozostałych z piwnej serii.
8.0 vol / C+

sobota, 29 października 2011

Žatec Premium Tmavé

Początki niespecjalnie obiecujące - zapach niewyraźny, lekko karmelowy, słodowy. Piany jak na lekarstwo, ale kolor głęboki, czarny. Smak zadziwiająco lekki, nieco rozwodniony, z czasem jednak wrażenie małej treściwości nieco ustępuje. Goryczka raczej płytka, za to orzeźwiające kwaskowe nuty i delikatny, niezbyt słodki palony karmel. Ciemniak to dość ekstrawagancki - śmiało można nim zaspokoić pragnienie lub wypić większą ilość w czasie nocnych dysput. Jednakże dla amatorów rasowych piw będzie to propozycja nazbyt jałowa i pozbawiona pożądanego pazura.

Dla zwolenników lekkich piw - dzięciołów jest to alternatywna godna rozważenia, zważywszy że ciemne piwa nie są u nas szczególnie popularne. Szkoda, że w recepturze wykorzystano cukier i składnik chemiczny. Co do cukru to niespecjalnie go się w trunku wyczuwa, być może pełnił jedynie rolę pożywki dla drożdży. Pomimo wspomnianych powyżej wad kusi mnie żeby przydzielić temu sympatycznemu piwku B. I także czynię.
4.3 vol / B

wtorek, 25 października 2011

Ferdinand Světlý ležák Premium

Jakoś tak czułem po kościach, że może być dobrze... Stała przede mną ta butelka, z całkiem przyjemną etykietą - czytelną i w swoim zamyśle tradycyjna, jakby chciała zachęcić do odkrycia smaku, który ukrywała. I oto mamy. Piękny złoty kolor, niezłe wysycenie, piana także w porządku... zapowiada się nieźle. Zapach lekko kwaskowy, ożywczy, do tego przyjemny słód i chmiel.

Smak zaskakujący. Przed nami wybitnie orzeźwiający napój o delikatnym, subtelnym można by rzec smaku, który odwołuje się raczej do belgijskich specjałów niż tradycyjnych czeskich pilznerów. Przede wszystkim lekkim kwasek, następnie słód z owocowymi posmakami i dopełniający to wszystko aromatyczny chmiel, głęboki, ale szybko ustępujący, jakby w drugim szeregu. Całość wybitnie delikatna i aromatyczna, skomponowana na każdą okazję, ale w upalne dni wypicie takiego kufelka musi być rajskim przeżyciem.

Jeśli zobaczycie gdzieś Ferdynanda 12 musicie skosztować! Jest to napitek dla każdego - od fanatyków czeskiego piwa po degustatorów odrzucających niezłożoną recepturę pilznera. Wśród jasnych piw czeskich - absolutny top.
5.0 vol / A

czwartek, 20 października 2011

Chodovar Prezident Premium

Kolor głęboki, złoty. Bąbelki po przelaniu do kufla zdecydowanie i z konsekwencją podążają do góry, piana średnia i opada, ale w formie firaneczki na powierzchni się utrzymuje. Zapach słodowy z nutami chmielowymi. Smak zadziwiająco łagodny, niemal kremowy. Wyczuwalny wyraźny słód i chmiel, do tego kwaskowe posmaki. Całość nieźle zbalansowana i ciążąca w kierunku bardzo przyjemnego pilznera. Wrażenie psuje metaliczne tło, które - trzeba przyznać - znika w miarę opróżniania kufla. Także w miarę picia, wszystkie smaki stają się intensywniejsze. Słód wybrzmiewa dłużej i głębiej, chmiel wyraźnie wiruje na podniebieniu i pojawiają się dodatkowo przyjemne chlebowe posmaki w dalekim tle.

Gdyby nie ten metaliczny absmak byłoby znacznie lepiej. A tak jedynie B. Opakowanie całkiem przyjemne, z ładnym motywem psa w logo i na dedykowanym kapslu.
5.0 vol / B

środa, 19 października 2011

Pernštejn Světly Ležák

Piękny kolor, złoty jak jesień. Do tego piana obfita, ale niestety tylko początkowo, później opada tworząc zaledwie lekki kożuszek na powierzchni. Za to na szkle kufla pozostawia fantazyjne ścieżki i wywijasy. Zapach przyjemny słodowo-chmielowy. Smak przyzwoicie zrównoważony początkowo słodowy, ale z wyraźnymi chmielowymi akcentami wybrzmiewającymi w tle. Pod koniec kufla słód staje się wyraźniejszy, a chmiel raczej zanika.

Dla amatorów pilznerów niezbyt goryczkowych to będzie strzał w dziesiątkę, dla koneserów pozostaje jednak niedosyt. Trochę to zbyt przyziemne, płaskie i bez charakteru. Delikatne, ale przy tym rozwodnione. Na upały i imprezki idealne, ale nic więcej.
5.0 vol / B-

wtorek, 18 października 2011

Hostan Hradni

Powstaje retoryczne pytanie: czy czeskie piwo może być do dupy? Oczywiście, że tak. Nie ma takiej rzeczy na świecie, której ludzie nie wymyślą wydobywając ją na powierzchnię przeciętności, i której inni ludzie nie umieliby zepsuć. Hostan należy teraz do Heinekena i takie żonglowanie nazwą odbywa się u naszych południowych sąsiadów (nie tylko tą nazwą) od jakiegoś czasu. Niemniej jednak piwo Hostan złe nie jest, ale kudy mu tam do tego tradycyjnego. Zapach ma ten trunek przyjemnie chmielowy, z wyczuwalnym słodem. Kolor szlachetnego złota, wysycenie raczej skromne. Piana nietrwała. Smak lekki, wodnisty w typie "dzięcioła", ale bez nieprzyjemnych i odbierających radość degustacji posmaków. Trochę goryczki, trochę słodu, trochę smacznej wody. No właśnie... trochę.

Wszystkiego tu trochę i reasumując takie to trochę piwo - nie całkiem rasowe, bez charakteru, jakby rozmiękczone, wyśrodkowane. Jeśli ktoś nie przepada za charakterem, lubując się w solidnej przeciętności, a do tego smak piwa nie jest jego najulubieńszym, powinien być zadowolony. Na pocieszenie dodam, że na imprezkę i upał można wychylić kilka sztuk.
4.7 vol / B-

niedziela, 16 października 2011

Cornelius Koźlak

Koźlaki to wspaniałe piwa nie tylko na długie i chłodne jesienne wieczory czy zimowe popołudnia. Dobry koźlak pasuje do każdej pory roku i nawet w upalne, letnie dni będzie smakował wyjątkowo.

Bock Corneliusa ma prawidłową barwę, ciemnorubinową, zapach palonego słodu i jesiennego wiatru. Piana w kolorze ecru nie utrzymuje się długo, ale jej fragmenty dzielnie towarzyszą nam do samego dna kufla. Smak w tym piwie jest wyjątkowo orzeźwiający, nawet kwaskowaty jakby bąbelki gazu lekko drażniły język. Do tego palony słód i winne posmaki. W tle gdzieś daleko, ale bardzo daleko czekolada i kawa. Brakuje nieco chmielu, ale... no właśnie te rzekome bąbelki tańczące na języku okazują się delikatnym chmielem. Jednakże, za mało tego jest, do pełni szczęścia brakuje też wyraźniejszej czekolady. Jeszcze trzeba głośno zarzucić temu trunkowi nieco zbyt dużą ilość karmelu. W ogóle rekapitulując jest to koźlak dość nietypowy, lekko eksperymentujący, próbujący przyzwyczaić nasze siermiężne, polskie podniebienia do czegoś innego niż lager. Czy to się udało? Jak zwykle trzeba odpowiedzieć nieelegancko: połowicznie. Takie zabawy kończą się niestety tak, że amatorów trochę odstraszają a adeptów niekoniecznie przekonują. Niemniej jednak piotrkowski browar utwierdza nas w przekonaniu, że ma potencjał wytwarzania dobrych jakościowo piw, który gdzieś w pogoni za sprzedażą rozmywa się w niezdecydowaniu. Z łatwością jestem sobie w stanie wyobrazić piwoszy pierwszy raz stykających się z koźlakiem i mówiącym przy tym piwie: koźlak to jet to.

Minus niestety za butelkę - bezzwrotna. Ten kształt w ogóle w Polsce taki jest - ale te większe chociaż można wymienić w Czechach, natomiast te mniejsze tylko do kosza.... Ale plus za ładny dedykowany kapsel.
6.5 vol / B

sobota, 15 października 2011

Poutnik světlý ležák prémium 12%

W kuflu przywłaszczonym sobie w jednej z vrsovickich piwiarni, złoci się  Poutnik, a trzeba zaznaczyć że złoci się iście po królewsku. Piana jest nieduża, ale regularnie gdzieś z samego dna niewidzialny zawiadowca wypuszcza baloniki powietrza w górę. Wokół roztacza się zapach kwaśnawo-chmielowy. Pierwszy łyk - coś zaszczypało w język, a później po całej gębie rozpierzchł się głęboki aromat żateckiego chmielu. Mamy tutaj rasowego pilznera - dominujący mocno aromatyczny chmiel wyraźnie podkreśla wytrawny charakter trunku, do tego słód jakby gdzieś w drugiej linii, niemal jak echo, pojawia się jedynie kiedy nabierasz łyka, bo w finiszu znowu dominuje goryczka.
Jeśli szukacie czegoś z biglem, szukać już dalej nie musicie.

To jedno z tych piw gdzie piwowarskie ziele buzuje niemal nosem. Poutnik jest niepasteryzowany i przypomina w swojej kompozycji ( w aspekcie goryczki oczywiście) mutatis mutandis niemieckiego Jevera. Świetna propozycja do degustacji oraz do mocno przyprawionych posiłków. A do tego cena niezbyt wygórowana i dyskretny nimb małego browaru, w których jak wiadomo znacznie łatwiej identyfikują się z dopiskiem "tradycyjne" niż w ich dużych, komercyjnych odpowiednikach. Polecam!
5.0 vol / B+

wtorek, 11 października 2011

Schneider Weisse Tap 1 Meine Blonde Weisse

I znowu piwo z mojego ulubionego browaru. Oczywiście pszeniczne, w pięknym złotym kolorze, mętne. Piana średnia utrzymuje się długo. Zapach roztacza się po całym pokoju, a dominują w nim orzeźwiające cytrusy i goździki, a wszystko to okraszone lekkimi drożdżami i bananami. Zatem mamy tu wszystko czego wymaga się od rasowego weizena. Smak wybitnie orzeźwiający, niczym letnia, nadmorska bryza opanowuje nasze podniebienie. Do tego wyczuwam intensywne nuty goździkowe oraz - co mniej typowe, ale całkiem pożądane - chmielowe akcenty, windujące ten napój w stronę idealnego napitku na upalne dni. Banany rozlewają się w tle wraz z cytrusami przyjemnie drażniąc podniebienie. Całość lekko kremowa i raczej podążająca w stronę wytrawną, nawet nieco kwaśnawą, choć przyjemnie kwaśnawą.

Świetny napitek na każdą okazję ze wskazaniem letnich, słonecznych dni. Opakowanie takie jak we wszystkich Schneiderach - proste i stylowe, bez ekstrawagancji, ale rozpoznawalne jak cała seria. Z oceną mam kłopoty, bo piwo całkiem solidnie usadowiło się pomiędzy B+ a A-.
5.2 vol / B+

środa, 5 października 2011

Záviš

Muszę zaznaczyć z góry, że bardzo chciało mi się pić, a więc pragnienie może rzutować nieco na poniższy opis.

Zapach przyjemny, chmielowy. Barwa słomkowa, w której płynące ku górze bąbelki prezentują się nad wyraz apetycznie. Piana nieduża, ale trwała. Smak pełny, niemal kremowy. Świetny słód na podniebieniu utrzymuje się bardzo długo. Ponadto oczywiście aromatyczny żatecki chmiel. Trunek świetnie wyważony, do tego niepasteryzowany i dla Polaka całkowicie egzotyczny. Kto słyszał o takim szyldzie: Měšťanský pivovar v Poličce? Piwo zwie się Záviš, co można odczytać z nieco siermiężnej etykiety, choć nie kłującej po oczach swym przaśnym infantylizmem. Niemniej jednak napitek to przedni i w lidze pilznerowej usytuował bym go bardzo wysoko.

Suplement Po niemal roku wróciłem do produktów tego browaru i między innymi zdegustowałem ponownie Záviša. Zeszłoroczny (raczej zwięzły) opis tej "dvanactki" chciałbym uzupełnić jedną zasadniczą uwagą. Jest to piwo wybitnie słodowe i takie wrażenie pozostaje na długo po tym kiedy ostatni łyk zniknie w trzewiach. Nie oznacza to, że nie ma w nim chmielowej goryczki. Owszem jest, ale  - paradoksalnie - jakość słodu i jego intensywność chcąc nie chcąc przyćmiewa całą resztę składników receptury. Nie jest to oczywiście zarzut w kierunku piwa, ale uwaga. Kto gustuje w goryczkowych pilznerach może być troszkę zawiedziony, kto natomiast preferuje ogólne wrażenie, doceni jakość. Niemniej jednak, pomimo tego że zawartość alkoholu jest niewyczuwalna, potęga i niepodzielne panowanie słodu w trunku nie pozwoli nam wychylić więcej niż dwa kufle tego zacnego napitku. Zatem degustacja jak najbardziej tak i wtedy B+, ale w innym przypadku ocena musiałaby być obniżona.
5.2 vol / B+

wtorek, 4 października 2011

Dudak Premium Tmavy Leżak

Włócząc się po Żiżkowie trafiliśmy na obskurną piwniczkę serwującą piwo znane mi tylko z internetu, a mianowicie Dudak czyli po naszemu Dudziarz. W środku pośród zapachu marihuany, siedziało kilka bywalców, a wszystkim zarządzał barman, dobrze już zrobiony właściciel fryzury kojarzącej się Polakowi ze stereotypowym Czechem. Piwo Dudak kosztowało zaledwie 20 koron i smakowało raczej przeciętnie, choć na naganę nie zasłużyło.

Teraz przede mną stoi butelkowany Dudak w wersji ciemnej i jest znacznie lepiej. Zapach palonego słodu i wyczuwalne nuty chmielowe. Kolor bursztynowy, nie za ciemny, piana niewielka, ale utrzymująca się jak pływająca firanka. Smak całkiem fajnie skomponowany i zbalansowany, przy tym jest to piwo wybitnie lekkie i nadające się do spożywania w większej ilości. Lekka goryczka zamienia się w smaki słodowe, z lekkim karmelem pojawiającym się gdzieś w finiszu. Wytężając zmysły można rozpoznać jeszcze jakieś winne akcenty. Chmiel długo wybrzmiewa na podniebieniu walcząc ze słodem. Trunek ten to zasługa kolejnej damy - piwowara. Ciekawa propozycja z zupełnie nieznanego u nas browaru. Bardzo solidne B.
4.8 vol / B

poniedziałek, 3 października 2011

Kocour Samurai

Po podróży do Pragi w mojej lodówce pojawiło się 10 nowych egzemplarzy, które oczywiście będą opisywane w miarę spożywania. Na miejscu jednak udało mi się spożyć piwo, które rozpalało moja wyobraźnię już od dłuższego czasu.

Kocour Samurai, bp o nim tu mowa, czyli IPA z maleńkiego browaru Varnsdorff  tuż przy niemieckiej granicy. Sam browar tworzą entuzjaści piwa w liczbie bodajże 5 osób, a główny piwowar nie ma kierunkowego wykształcenia i jest kobietą (to oczywiście zaleta, wystarczy spróbować przeboju z Cieszyna - Brackie Pale Ale, także skomponowane przez kobietę). Czyli się da. Zresztą w ogóle w Czechach wiele rzeczy się da bardziej niż u nas. Tutaj już od dawna się nie opłaca, nie ma sensu, "nie ma racji bytu w tej sytuacji gospodarczej" podczas gdy tam funkcjonuje i ma się dobrze. Ku uciesze obywateli, a nie garstki bankierów. Ale to inna historia.

Piwo Samurai (14 procent ekstraktu) posiada delikatny słodowy zapach i piękny złoty kolor. Piana z grubymi pęcherzykami utrzymuje się cały czas, choć należy przyznać, że jest niewielka. Wije się natomiast po ściankach kufla, tworząc fantastyczne wzory. Smak głęboki z wyraźną goryczką - chmiel najwyższej jakości podkreśla głębię tego trunku. Nuty słodowe pojawiają się w tle i konkurują z winnymi posmakami, całkiem przyjemnymi i nadającymi całości wyrafinowany charakter. Napój to orzeźwiający, kwaskowy i przy całej swej złożoności smaku zadziwiająco lekkostrawny. Gdyby jeszcze Kocour był bardziej dostępny i tańszy...
5.1 vol (prawdopodobnie) / A-

wtorek, 27 września 2011

Lübzer Bock

Kolejny koźlak z dolnej szuflady lodówki. Zapach karmelowy z winnymi aromatami. Po nalaniu do kufla piany jak na lekarstwo, wysycenie także niewielkie, a kolor ciemnobursztynowy. Smak całkiem wyrazisty, lekko przy tym orzeźwiający  i zadziwiająco lekki. Królują typowe dla koźlaka nuty palonego słodu i kwaskowe, alkoholowe posmaki, ale całkiem przyjemne nadające trunkowi pożądany charakter. Ponadto da się wyczuć aromatyczny chmiel. Wszystko to tworzy bardzo wytrawną jakość, choć nazbyt może płaską w ogólnym wrażeniu. Nie jest to pierwsza liga koźlaków, ale góra tabeli w szeregu zaplecza (używając sportowych przenośni) - już tak. Opakowanie po niemiecku adekwatne. Stonowane, przyjemne i z całych sił próbujące nie być ekstrawaganckie. Jeśli w okolicy nie ma innych koźlaków, a akurat musisz ten gatunek wypić, można brać.
7.0 vol / B-

piątek, 23 września 2011

Einsiedler Doppelbock

To piwo długo leżało w lodówce. Zakupione w wakacje w czasie podróży po Niemczech, cierpliwie stało, strasząc mnie swoja mocą. W końcu nadszedł długi wieczór i zabrałem się do degustacji. Do kufla popłynął ciemnorubinowy płyn, całkowicie przypisany swojemu gatunkowi. Wytworzyła się ładna brązowa piana, która niestety szybko opadła, ale to zasługa wysokiego woltażu. Zapach delikatny, palony karmel i wyczuwalny chmiel oraz winne aromaty - całkiem przyjemnie się to wszystko zapowiada. Smak lekko kremowy, niemal aksamitny i całkiem przy tym lekki, słodkawy zupełnie gładki jak tafla stołu - nietypowy to objaw dla koźlaka. Ten brak agresji ma w sobie wiele uroku. Całość solidnie zrównoważona z bardzo ciekawym słodem i karmelem oraz delikatnym chmielem w odwodzie. Do tego akcenty czekoladowe i winne. W połączęniu z ową gładkością sprawia to nieodparte wrażenie jakby ten koźlak spowinowacony był z irlandzkim stoutem. Alkohol wkomponowany w to wszystko całkiem udanie i zaledwie lekko wyczuwalny, w taki sposób w jaki chce się wyczuwać jałowiec w jałowcowej kiełbasie . Bardzo porządny bock, świetny w odbiorze i degustacji, nie tylko na długie zimne wieczory.
7.8 vol / B+

piątek, 16 września 2011

Dwusłodowe

Jabłonowo produkuje produkty o różnej randze. Belfast należy do całkiem udanych, Pedritos już mniej. Taki wachlarz produkcyjny świadczy o dużych ambicjach, którym jak uczy doświadczenie, nie łatwo sprostać. Piwo dwusłodowe reklamowane jest jako tradycyjne, nawiązujące do dawnych ( w domyśle PRLowskich) smaków browarów regionalnych. Piwowar chwali się, że jest ono potrójnie chmielowane. W rzeczywistości nie ma to jednak żadnego odzwierciedlenia. Zapach słodowy i taki sam smak królują w tym trunku. Goryczki jak na lekarstwo. Przynajmniej słód dość specyficzny - aromatyczny i całkiem głęboki wyposażony dodatkowo w posmaki karmelowe. Ogólnie dość słodko w typie zupki. Momentami niebezpiecznie ociera się to wszystko o mydło, ale granica przekroczona nie zostaje. Etykieta nie do pomylenia - kwintesencja zaścianka wymieszany z niby przedwojenną modłą. Cóż, może w tym szaleństwie jest metoda. Więcej niż jedno wypić się nie da. Ale ten raz można.
5.8 vol / C+

Kresowe

Piwo z Browaru Południe to typowy pilzner. Na szczątkowej stronie internetowej (zapewne w budowie) widzimy trzy butelki, z których właśnie jasne pełne prezentowane z samego przodu, a więc łatwo domyślić się na co włodarze browaru stawiają przede wszystkim.  Piana dość obfita, wysycenie średnie. Zapach słodowy, a kolor złoty. Tutaj wszystko jak najbardziej adekwatne. Smak raczej słodowy z wyraźną goryczką, trochę płaski i jednostajny. Ergo chmiel zatem całkiem wyraźny co już wyróżnia ten trunek na tle innych rodzimych produktów. Jednakowoż ten chmiel nazbyt metaliczny i raczej średnich lotów, ale przysłowiowej tragedii nie ma. Słód niestety nie jest zbyt głęboki i raczej pośledniego sortu. Całość  przez jakiś czas wybrzmiewa na podniebieniu przeplatając się z goryczką. Pierwsze wrażenie ociera się o pozytywne zaskoczenie - spodziewałem się raczej czegoś w typie słodowej zupy tak ostatnio eksploatowanej przez browary regionalne, a tutaj zaskoczenie. Nie jest to napitek wybitny, ale całkiem solidny średniak, którego niepowstydziłyby się przeciętne browary u naszych południowych sąsiadów. Etykieta nieco przaśna, z nieodzownym sarmackim akcentem. Rekapitulując przygoda średnia, ale w upalne dni ze dwa, trzy można przyjąć. Plus za nazwę, nieskomplikowaną i przyjazną, minus za bezzwrotną butelkę, plus za pełne informacje na kontrze i dedykowany kapsel, minus za zachowawczość.
5.5 vol / B-

niedziela, 4 września 2011

Staropramen Nefiltrovany

Zapach przyjemny, chmielowy z lekkim aromatem pszenicznym. Piana biała z wyraźnymi pęcherzykami, utrzymuje się w stanie średnim przez dłuższy czas. Kolor piękny słomkowy, napój mętny jak w rasowym pszeniczniaku, choć słód pszeniczny to tylko dodatek. Nowość z browaru Staropramen wychodzi oczywiście koniunkturalnie na przeciw modzie na piwa naturalne. Niemniej jednak nie jest to wyjście całkowicie chybione. Smak trunku, mocno kwaskowy, z wyraźnym chmielem i słodem w drugim szeregu. Ponadto, niestety woda czymś dziwnym podszyta. Wyczuwamy lekkie mydlane tło. Pszeniczne posmaki w dalekim tle, jednak nadają całości ważny walor. Ma się rozumieć, że bananów, czy goździków nie wyczujesz (jest w składzie natomiast kolendra i da się ją wyłowić), ale charakterystyczny posmak pszenicy jest całkiem wyraźny. Trunek nadaje się do zaspokajania pragnienia, jest ożywczy i jak już wspomniałem powyżej kwaskowaty (momentami nawet zahacza o "kwaśność"). Stanowi dodatkowo - a to już poczytuje sobie za plusik - próbę przełamania tradycyjnego lagera. Szkoda, że nie spełniło do końca pokładanych w nim nadziei. Rekapitulując: kierunek właściwy, ale trzeba jeszcze popracować.
5.0 vol / B-

sobota, 20 sierpnia 2011

Kulmbacher Edelherb

Już kiedyś opisywałem to piwo, ale wtedy dostępne było w nieco innym opakowaniu i co najważniejsze, mam wrażenie było troszkę inne w smaku. Tym razem warka lepsza, czy może mój nastrój weselszy, ale i ocena będzie wyższa. Ale do rzeczy. Płyn idealnie złoty, piana obfita. Trzeba zaznaczyć, że smak głęboki i wyrazisty. Początkowo głęboka goryczka, długo i intensywnie działająca na zmysły smaku, później bardzo smaczne akcenty słodowe. Wszystkie te aromaty długo pozostają na podniebieniu wzajemnie się przenikając. Właśnie wtedy, w długim finiszu otwiera się szufladka z zapamiętanym smakiem belgian ale. Otworzyć tę szufladę pomagają winne posmaki.Mamy przed sobą przedstawiciela pierwszoligowego pilznera. Z jednej strony idealnie wpisany we wzorzec, z drugiej natomiast, twórczo i nienachalnie go przełamujący. Świetna propozycja na degustacje i biesiadowanie.
4.9 vol / A-

Rostocker Pilsener

Słomkowy kolor, obfita piana a zapach chmielowy. Północnoniemiecki lager przypominający klasyczne czeskie pilznery, a od żateckich pól nad Ostsee przecież droga daleka. Początkowo wyraźny i aromatyczny chmiel przebijający przez płyn dominuje, by po chwili okrzepnąć na podniebieniu w postaci smacznego słodu. Ogólnie całość nieźle zbalansowana i ciążąca ku bardzo solidnemu trunkowi. Całkiem właściwia propozycja na upalne dni. Etykieta utrzymana w stylistyce obowiązującej na wszystkich piwach browaru. Poprawnie i tylko tyle. Niemniej jednak całość zasługuje na nienaciągane B.
4.9 vol / B

Nörten-Hardenberger Pils


Pilzner mało gazowany, za to nieźle zharmonizowany. Niewielka dominacja chmielu, łagodzona jest przez słodowe akcenty. Całość sprawia wrażenie piwnej zupy, pełnej, gęstej i sytej, dobrze nadającej się do wieczornych degustacji i większego spożycia w upalne dni. Rekapitulując: po niemiecku solidne, po niemiecku przeciętne, nawet etykieta na podobną melodię: sielski landszafcie przedstawiający uroczą wieś.
4.8 vol / B-

Stralsunder Bier


Zapach chmielowy, wysycenie raczej średnie. Smak i kolor typowego pilznera. Zatem mamy do czynienia z produktem ciążącym ku wzorcowi, bez prób przełamania receptury i nadania odrobiny własnego, niepowtarzalnego charakteru. Głęboka goryczka w fazie pierwszej, następnie słód. Warto jedynie odnotować, że chmiel wystarczającą intensywny, a słód niezłego gatunku, co pozwala utrzymać poziom. Jakościowo solidnie. Smakowo przeciętnie, cenowo akceptowalne. Wskazane oczywiście na letnie pragnienia. Opakowanie proste i przyjemne, oparte na liternictwie i zarysie panoramy miasta.
4.9 vol / B-

Herforder Pils

Pilzner w typie północnoniemieckim (jeśli można taki typ wyodrębnić). Duże wysycenie i całkiem obfita piana. W smaku wyraźny chmiel i akcenty słodowe na podniebieniu. Występują ponadto dodatkowe posmaki zbożowe, które o dziwo, są nawet całkiem przyjemne. Początkowo ogólne wrażenie oscylowało wokół przeciętnego, a nawet nieco niżej, jednak wraz z opróżnianiem butelki ocena powoli rosła. Jednak nie więcej niż B. Solidny trunek na każdą okazję, raczej w szeregu tych do wypicia bez niemiłych wrażeń. Równocześnie trudne do zapamiętania.
4.8 vol / B

Ditmarscher Urtyp

Smak wybitnie chmielowy, kolor bardzo jasny. Goryczka pełna i intensywna, taka z rodzaju szczypiących w język. Klasyczny pilzner na każdą okazję. Wysycenie średnie, piana nieduża, choć utrzymuje się długo. Akcenty słodowe minimalne, gdzieś daleko w tle, na podniebieniu. Piwo kupione nad niemieckim Bałtykiem, dostarczane w butelce typu bączek. Na etykiecie sielska, niemiecka wieś - choć właściwie może być np. szwajcarska :). Całkiem przyjemny trunek, raczej w typie solidnego średniaka niż wybitnego pioniera.
4.9 vol / B

wtorek, 16 sierpnia 2011

Rostocker Bock Dunkel

Brat bliźniak piwa Bock Hell. Nawet zawartość alkoholu identyczna. Zapach palonego słodu, wysycenie średnie, piana również. Smak karmelowy i wyraźny aromatyczny chmiel na podniebieniu. Wszystko zatem takie samo jak w piwie bliźniaku. Być może jedyną różnicą pozwalającą uniknąć pomyłki (oprócz oczywiście barwy trunku) jest kolor dominujący na etykiecie i kapslu. Nie pozostaje nic innego jak piwo polecić do degustacji i obdarzyć go oceną w okolicy solidnego B.
6.9 vol / B

Rostocker Bock Hell

Zapach palonego słodu i jasny kolor. Koźlak? Oczywiście. Wysycenie średnie i taka piana. W smaku dominuje palony słód oraz akcenty chmielowe na podniebieniu. Piwo niezłe do celów degustacyjnych i nawet na biesiady, choć należy uważać na dużą dawkę alkoholu, który jednak nie jest wyczuwalny w trunku. Stąd możliwa zdradliwa konsekwencja większego spożycia. Niemniej jednak piwo bardzo solidne w typie północno-niemieckim. Nie ma co ukrywać, że przede wszystkim przeznaczone i stworzone dla  amatorów piw ciemnych. Nie ma tutaj szaleństw smakowych, raczej ciążenie w stronę wzorca. Po prostu solidne B.
6.9 vol / B

Schneider Weisse Tap 2 Main Kristall

Kolejna propozycja ze znakomitego browaru Schneider Weisse, tym razem Tap2. Intensywny zapach goździkowy, następnie bananowy. Przed nami krystaliczny weizen. A gdzie tradycyjne atuty? Cały ten klasyczny, ulubiony przez koneserów szlam, pełen dobrodziejstw natury? Niemniej jednak kristal to świetna propozycja na picie wprost z butelki na wieczornej imprezie. Schneider znany ze znakomitych pszeniczniaków i tym razem popełnił piwo wyśmienite. Idealna harmonia bananów i goździków podszyta mocnymi cytrusami. Do tego ogólne orzeźwienie i mamy najbardziej pożądany trunek na biesiadzie. Jak dla mnie browar trzyma bardzo wysokie standardy. Co piwo to niebiański trunek. Bardzo mocne B+.
5.3 vol / B+

Einsiedler Sächsisch Landbier Zwickel

Mętne piwo o słodowym zapachu. Piana obfita, nagazowanie raczej średnie. Smak bardzo świeży, początkowo kwaskowy z lekkim, aromatycznym chmielem i słodowym akcentami, bardzo intensywnymi na podniebieniu. Ponadto w dalekim tle bananowe posmaki. Pod koniec trunek włącza drugi bieg - goryczka staje się bardziej wyraźna, a całość dryfuje w stronę klasycznego, pełnego lagera. Znakomite piwo na każdą okazję, szczególnie na wieczorne biesiady i pragnienie. Mocne B+.
5.8 vol / B+

sobota, 2 lipca 2011

Namysłów Niepasteryzowany

No to się zaczęło. Atak koncernów na hasło "niepasteryzowane". Jak to zwykle bywa jajogłowi marketingowcy nieumiejący sklecić porządnego zdania, a w czasie wymawiania byle jakiego dostający lekkiej zadyszki, średnio wykształceni, słabo oczytani (boże broń przed takimi znajomymi - ja takowych omijam szerokim łukiem) i przeraźliwie nudni, zawsze w ogonie załapują to co na rynku jest modne i z siłą dolnospłuku próbują uszczknąć z tego parę groszy. Brrr. Zatem ani słowa o pasteryzacji. Zapach słabiutki, raczej słodowy. Kolor złoty, piana średnia. Smak raczej płaski i nieco pustawy. Początkowo sporo słodu, potem lekka, bardzo lekka nawet goryczka i na języku słód. Chmielu jakby kot napłakał. I do tego za wysoki woltaż jak na mój gust. Jednak brak posmaków i przy ogólnej siermiężności i przeciętności tak źle jednak nie jest. Ten alkohol właściwie niewyczuwalny, a słód nawet przyjemny. Do degustacji odpada, większego spożycia również, ale tak do 4 sztuk czemu nie? Zwłaszcza gdy ktoś obok spożywa Kasztelana. Ciuteczkę wyżej od C+ i minimalnie mniej od B-. Za fajny kapsel wciągam do góry.
6.0 vol / B-

wtorek, 7 czerwca 2011

Störtebeker Roggen-Weizen

Piękny kolor bursztynowy, obfita piana w kolorze białym o kremowej konsystencji, no i mętnie. Zapach bananowy z goździkami w planie drugim. Tak wygląda to piwo z fregatą na etykiecie, a wygląda w kuflu niezwykle pięknie. Zapowiada się zatem całkiem dobrze. I dokładnie tak smakuje. Świetnie ułożony pszeniczniak (żytniczak?), w którym znaleźć można to wszystko czego od tego typu piw się oczekuje. A wiec początkowo banany z lekka podparte goryczką (ta goryczka to chyba znak firmowy meklemburskich weizenów), do tego całkiem fajne cytrusy i goździki pobrzmiewające gdzieś w tle. Na podniebieniu zostaje słód z estrami i ciągle wyraźna goryczka. Drożdże bardzo delikatne dopełniają ten smak.

Idealne do degustacji i na pragnienie - bowiem nic tak go nie gasi jak porządny weizen i do tego  lekko chmielowy. No to mamy najlepszego "fregatowca".
5.3 vol / A-

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Störtebeker Bernstein-Weizen

Zapach ogólnie nieco wątły, na pierwszym planie delikatne banany i goździki. Kolor słomkowy, średnio mętny, piana drobnoziarnista niespecjalnie obfita, dość szybko opada. Nagazowanie słabe. Smak bardzo lekki, troszeczkę wodnisty, raczej wytrawny. Dość duża goryczka plus banany na podniebieniu. Nuty kwaskowe także w finiszu, podobnie z goździkami. Generalnie wszystko rozgrywa się w tle i bardzo to jest przyjemne gdy gdzieś z tyłu toczy się akcja zaraz pod nosem kwaskowej goryczki wspieranej przez drożdże i ostre cytrusy. Nie ma tutaj delikatności i niuansów bawarskich pszeniczniaków, jest charakter Mórz Północnych i chwała za tę odmienność. Na zaspokojenie pragnienia i spożycie w większych ilościach. w nagrodę za oryginalność B+
5.3 vol / B+

Hopf Helle Weiße

Pszeniczny trunek z bawarskiego browaru. Kolor słomkowy, jednolicie mętny. Piana nieduża, idealnie biała. Zapach wybitnie bananowy. Opakowanie w stylu BIO, z bardzo ładnym dedykowanym kapslem w kolorze przyjemnej zieleni. Smak ożywczy, kwaskowy z niewielkimi goździkami w tle. Wydaje się to jakby mało treściwe, ale wszystko tak naprawdę dzieje się na podniebieniu - tutaj wyraźne banany, bardzo wyraźne... - do tego odrobina drożdży i minimalna goryczka. Rekapitulując: pierwsze wrażenie przeciętne choć nienaganne, z pewnością świetne do gaszenia pragnienia, dopiero głębsze wejrzenie znacznie podwyższa ocenę. Naprawdę fajne zrównoważenie smaków, lekka wytrawność i świetne posmaki.
5.3 vol / B+

niedziela, 5 czerwca 2011

Svyturys Nefiltruotas Raw

Piwo niefiltrowane z Litwy w kolorze niemal białym  i pięknej, gruboziarnistej pianie, która jednocentymetrową pierzynką towarzyszy nam aż do dna. W ogóle wizualnie przypomina nieco Hoegaarden Witbier, choć oczywiście inny to gatunek. Zapach słodowy z lekkimi nutami chmielowymi. Smak przyjemny raczej goryczkowy, choć słód równie intensywny i do tego długo wybrzmiewa na podniebieniu, na koniec lekkie kwaskowe echo. W składzie ryż i można ten element całkiem łatwo wyłowić. Całość bardziej rasowa niż delikatna, choć wygląd raczej właśnie tę delikatność by sugerował. Całkiem porządne piwo, na różne okazje i do spożycia nawet intensywnego. Jednak na plusa do "bemki" chyba nie zasługuje, do tego ta zawyżona cena...
5.2 vol / B

sobota, 4 czerwca 2011

Spaten Münchner Hell

Przyjemny zapach słodowy z odrobiną chmielu. Piana pokaźna, nagazowanie raczej średnie.W opisie: Munchner Hell, ale w porównaniu z dotychczasowymi przedstawicielami tego gatunku, mało ten trunek ma z nimi wspólnego, dryfując raczej w stronę typowego lagera. Smak słodowy z wyraźną goryczką, nieźle zbalansowany, woda jakby z lekkim słonawym posmakiem, na podniebieniu wyraźny chmiel, a potem słód. Pod koniec kufla chmielu coraz więcej, zacniej i aromatyczniej. Trochę "dzięcioł", ale nad wyraz solidny. Do spożycia w większych ilościach, bo jest neutralnie.
5.2 vol / B

środa, 1 czerwca 2011

Kloster Scheyern Gold Hell

Zapaszek chmielowy z dodatkiem zbożowym. Butelka euro z wizerunkiem benedyktyńskiego klasztoru na górze świętej zapewne. Bawarski złoty hell całkiem łagodny, stoi właśnie przede mną. Piana porządna, nagazowanie mniej niż średnie. Smak przede wszystkim słodowy, z chmielem drapiącym delikatnie w gardle. Do tego zbożowe posmaki wibrujące na podniebieniu. Tam także bardzo długo utrzymuje się słód i aromatyczny chmiel. Porządne piwo, świetnie wyważone, ale raczej w duchu przeciętności uwarzone. Przyjemne na każdą okazję i biesiady, w zasadzie w każdej ilości, gdyż posmaków nie uraczysz, a naturalne wytwarzanie nie spowoduje porannych bólów głowy. Duży plus za ten trwający na podniebieniu słód. Pod koniec piwo zaczyna bardziej przechodzić w chmielowe, a zatem mamy do czynienia z trunkiem dwufazowym. Ale ponieważ humor mi nie dopisuje jest B, zamiast naciąganego B+. Za cholerną przeciętność (przynajmniej dzisiaj oczekuję czegoś innego).
5.4 vol / B

Schultheiss Pilsener

Niemiecki lager wprost z Berlina. Zapach chmielowy z ciutką słodu. Mocne wysycenie, piana średnia, a kolor oczywiście słomkowy. Smak zadziwiającą łagodny. Mało chmielu, mało słodu i do tego nieprzyjemne mydlane posmaki, choć nie są wielkie to jednak wyczuwalne. Trochę metaliczne echo też się pojawia. Na języku wprawdzie pozostaje aromat słodowy, a nawet chmiel trochę podrażnia kubki smakowe, niemniej jednak jest to zwyczajny dzięcioł, czyli lager sikaczowaty, budżetowy na imprezy młodzieżowe. Niezbyt różniący się od swoich polskich braci, choć jednak stojący w hierarchii nieco wyżej. Niewiele.
5.0 vol / C+
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...