niedziela, 7 października 2012

Hubertus Světlý Ležák

Kacov leży 60 kilometrów na południowy wschód od Pragi. Miasto łączy z piwem nie tylko dwuznaczna w języku polskim nazwa (niejednemu z nas przytrafił się poczciwy katz, kiedy nie udało się powstrzymać smaku na wodzy i wychyliło się zbyt dużo kufli pysznego napoju), ale także historyczny, bo sięgający średniowiecza, choć niewielki browar, z powodzeniem radzący sobie na piwowarskim rynku naszych południowych sąsiadów. Hubertus natomiast - to marketingowa nazwa produktów z Kacova, która tak na marginesie, została przyjęta stosunkowo niedawno. Kibice piłkarskiej Viktorii Żiżkov z pewnością kojarzą czerwone logo ze stylizowanym liternictwem, gdyż Pivovar Kacov jest sponsorem zielono-czerwono-białych (obecnie klub występuje na zapleczu pierwszej ligi). W samej stolicy lanego Kacova można zdegustować W restauracji U Klokočníka tuż obok praskiego więzienia na Pankracu. Przybytek to pozbawiony zadęcia i nieskażony turystyką z całym anturażem tego przemysłu (drożyzna, tandeta, niska jakość). Miejsce idealnie nadaje się do obserwacji prawdziwych Prażan, którzy z lubością delektują się tutaj piwem i jadłem, mało sobie robiąc z "nietutejszych", okazjonalnych gości. Sława gospody, niskie ceny i miejscowy koloryt przywiódł nas do tego miejsca w późny wieczór, w związku z czym zostaliśmy wpuszczeni na jedno szybkie piwo, a nadmiar wrażeń uniemożliwił przeprowadzenie solidnej degustacji, o samym spisaniu choćby wrażeń, nie mówiąc. Zapamiętałem jedynie, że piwo jest warte uwagi i nie można go ot tak przeoczyć, zaopatrzyłem się więc w dwie butelki tego specjału by odrobić kronikarską lekcję.

Pivovar Kacov od frontu
Z reguły ocena degustacji piwa lanego i butelkowego wypada korzystniej na rzecz tego pierwszego (choć oczywiście nie jest to regułą), podszedłem więc do butelki Hubertusa z pewnym kredytem zaufania, mając na względzie zapamiętane walory lanego braciszka. Zupełnie niepotrzebnie - opakowany w szkło trunek poradził sobie znakomicie, choć początek przygody nie zapowiadał takiego finału.

Widok warzelni

Zapach po przelaniu do kufla nie imponuje, raczej dość mizernie wdziera się do nosa. Ledwie da się wyczuć odrobinę zbożowego słodu i śladowe chmielowe nuty. Piana także niespecjalnie wzorcowa, opadła po jakimś czasie. Wysycenie średnie, kolor natomiast mistrzowski - złoty niczym promień słońca, zdobi szkło w którym się znajduje. Po tej niespecjalnie udanej zapowiedzi pierwszy łyk rozwiewa wszelkie wątpliwości. Smak urzeka bukietem i jakością składników. Kufel wypełnia trunek skończony, którego receptura została dopracowana w najmniejszym szczególe. Bukiet smaków został zrównoważony jakby ktoś używał do tego laboratoryjnej wagi. Słód łagodnie głęboki przybiera miodowe nuty, a nawet incydentalnie owocowe ślady. Ta część pilznera wydaje się idealna, można oddać się jej oddziaływaniu bez żadnych zastrzeżeń. Warto zwrócić uwagę, że opisywany trunek to klasyczna "dvanactka", choć odfermentowano ją do zaledwie 4,7 procenta alkoholu. To musi wpływać na treściwość i wpływa. Do tego goryczka trzymająca całość w ryzach, z każdym łykiem zachęca do dalszej degustacji. Finisz przyjemnie słodowy z dudniącym chmielowym echem, wybrzmiewa bardzo długo dając pijącemu czas na rozkoszowanie się jakością. Hubertus to piwo na każdą okazję od zwykłego zaspokojenia pragnienia, poprzez posiłki na walorach deserowych skończywszy. Amatorzy pilznera docenią stateczny i zrównoważony smak zaliczając piwo do górnej półki tego typu piw w Czechach. Znudzeni monotonią jasnych piw dolnej fermentacji docenią piwowarski kunszt specjalistów z Kacova.

U Klokočníka tuż przed zamknięciem, z perspektywy mojego stolika

Zaskakujące jest to, że butelkowy Hubertus niemal idealnie oddał walory lanego odpowiednika. Przywołując tamten kufel wychylony tuż przed zamknięciem U Klocnika, mogę postawić obie wersje na równi obok siebie, a opakowany w butelkę specjał będzie ustępował jedynie cechami zewnętrznymi - pianą i zapachem. Jak dla mnie - piwo po które sięgnę niejeden raz.
4.7 vol / A-


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...