niedziela, 7 września 2014

St Edmund's

Golden ale nie stara się udawać pilznera, raczej powstał by być dla niego alternatywą, przejmując ile się da z uniwersalności, nie zatracając przy tym cech klasycznych dla wyspiarskiego specjału. St Edmund's idealnie wpisuje się w tę krótką charakterystykę oferując nam to co ten styl ma najlepszego do zaoferowania.
Po pierwsze lekkość. Z wielką przyjemnością wychyla się kolejne hausty tego trunku racząc się jego zbalansowanym, lekkim jak piórko aromatem i miękkim, okrągłym smakiem. Oczywiście chmiel cascade, na którym oparto recepturę, odbił swoje niepowtarzalne aromatyczne piętno na całości i trudno by było od niego abstrahować w relacji z degustacji. Wyraźnie wyczuwalną nienachalną i bogatą kompozycję cytrusową wzbogaca naturalny słód o nieco miodowym i chlebowym posmaku. Finisz łagodny, z cytrusową goryczką, która bardziej pieści niż atakuje podniebienie.
Po drugie pijalność. Przy świętym Edmundzie można z łatwością spędzić długi letni wieczór i gwarantuję, że nie znudzimy się jego królewskimi opowieściami. Piwo wybitnie sesyjne i pod taki rodzaj spożycia ułożone.
Po trzecie tradycja. Pomimo idei przyświecającej stylowi, nikt tutaj nie ucieka od klasycznych dla ale atrybutów. Jest niewielka, kremowa piana, jest niewielkie wysycenie, jest szlachetnie złoty kolor i to coś ulotnego jak historia zaklęta w mahoniowy kontuar.
Po czwarte estetyka. Etykieta prosta i przejrzysta, a jej sympatyczność została uzyskana krojem czcionki i złotą farbą użyta podczas druku.
St Edmund's to świetne piwo na ciepłe wieczory, sprawdzi się także jako towarzysz posiłków.
4.2 vol / B+
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...