Eksportowe opakowanie piwa z browaru Amber. Niezbyt udane i utrzymane w niebiańskiej kolorystyce okalającej głowę tego co ruszył Ziemię. Szkoda, bo Polskę można jakoś fajniej pokazywać niż z wykorzystaniem tych siermiężnych, wytartych nazwisk-symboli. Ale do meritum.
Zapach słodowy, przyjemny, nawet lekko kwaskowy, a zatem orzeźwiający. Kolor złoty lub jak kto woli - zdrowego moczu. Płyn lekko mętnawy, piana nieduża szybko opada, wysycenie dobre. Z dna cały czas płyną ku górze bąbelki gazu. Piękny widok. Smak to zharmonizowany słód z wyraźną goryczką, która na długo pozostaje na podniebieniu. Ta goryczka po jakimś czasie ustępuje nawet powracającemu jak echo słodowi. Całkiem niezła zabawa z tego wynika, kiedy po głębszym łyku dotykając językiem podniebienia oczekuje się kolejnego smaku. Do tego wspaniałe orzeźwiające nuty kwaskowe i owocowe. Jednym słowem całkiem udany to lager, którym warto się raczyć przy różnych okazjach, a i na degustacje wystarcza, ze swoimi składem. Gdyby nuty owocowe były mocniejsze, a goryczka nieco intensywniejsza, mielibyśmy prawdziwego mistrza. Solidne w pełni zasłużone B.
PS Amerykanom nawet smakuje (bardziej niż Żywiec co wcale nie dziwi), o czym donoszą degustatorzy na beeradvocate.
5.6 vol / B
Niby są lepsze reklamy polski, ale kopernik to obok kościuszki i wąłęsy jednak rozpoznawalna marka. Dobrze, że samo piwo nie jest tak siermiężne jak jego nazwa :) Chętnie bym spróbował i zobaczył jak Amber radzi sobie za granicą, bo w kraju ich piwo jakoś dziwnnym trafem stale się pogarsza...
OdpowiedzUsuń