To piwo długo leżało w lodówce. Zakupione w wakacje w czasie podróży po Niemczech, cierpliwie stało, strasząc mnie swoja mocą. W końcu nadszedł długi wieczór i zabrałem się do degustacji. Do kufla popłynął ciemnorubinowy płyn, całkowicie przypisany swojemu gatunkowi. Wytworzyła się ładna brązowa piana, która niestety szybko opadła, ale to zasługa wysokiego woltażu. Zapach delikatny, palony karmel i wyczuwalny chmiel oraz winne aromaty - całkiem przyjemnie się to wszystko zapowiada. Smak lekko kremowy, niemal aksamitny i całkiem przy tym lekki, słodkawy zupełnie gładki jak tafla stołu - nietypowy to objaw dla koźlaka. Ten brak agresji ma w sobie wiele uroku. Całość solidnie zrównoważona z bardzo ciekawym słodem i karmelem oraz delikatnym chmielem w odwodzie. Do tego akcenty czekoladowe i winne. W połączęniu z ową gładkością sprawia to nieodparte wrażenie jakby ten koźlak spowinowacony był z irlandzkim stoutem. Alkohol wkomponowany w to wszystko całkiem udanie i zaledwie lekko wyczuwalny, w taki sposób w jaki chce się wyczuwać jałowiec w jałowcowej kiełbasie . Bardzo porządny bock, świetny w odbiorze i degustacji, nie tylko na długie zimne wieczory.
7.8 vol / B+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz