wtorek, 9 października 2012

Falkon Milk Stout

Na etykiecie czarna krowa wywala czerwony język i trzeba przyznać, że w przypadku tego piwa oprawa Falkona znacznie wyprzedza nieco uproszczony wzór innego piwa z repertuaru browaru (AIPA opisana tutaj). Po przelaniu do kufla naszym oczom ukazuje się czarny płyn, w którego toni zanika wszelkie światło. Nie jest to piwna czarna dziura, lecz metafora jednolitej barwy, chociaż chciałoby się czasami w takiej kosmicznej awanturze zatopić zmysły oszołomione niebywałym aromatem. W tym przypadku raczej nam to nie grozi, choć bukiet dobywający się do nozdrzy zapowiada interesujące kilka minut. Karmelowa nuta jest przyjemnie łagodna i z lubością wciąga się ją raz po raz, ponadto da się wyczuć smak toffi i kawy rozbielonej kremową smietanką. Piany niestety jak na lekarstwo, jakby zniknęła wraz z światłem w głębi czarnego napitku. Rachityczne wzory pojawiające się na szkle to jedyne co świadczy o jej istnieniu, ale oprócz tego ze świecą szukać rasowego zwieńczenia trunku.

Piwo znakomicie wpisuje się w spokojny wieczór, podczas którego zamierzamy trochę pomedytować nad książką lub filmem. W knajpie degustacja też powinna wypaść całkiem przyjemnie, zwłaszcza jeśli lubimy chłonąć atmosferę starych drewnianych wnętrz owianych zapomnianym zapachem fajki. A jeśli jesteście amatorami ciemnych wyspiarskich stylów, to spędzicie przy tym specjale nawet dłuższe posiedzenie. Niemniej jednak piwo przeznaczono raczej do degustacji niż masowego spożycia.

W pierwszej chwili uderza aksamitna karmelowość, w której pobrzmiewa kwasek balansujący na granicy kwaśności, ale o dziwo ten balans podkreśla pojawiającą się w następnej chwili łagodną choć bardzo długo wybrzmiewającą goryczkę, która w finiszu rozkosznie czaruje podniebienie. Finisz zatem radośniedługi, nieagresywnie zapadający w pamięć. Tym wrażeniom chwilami towarzyszy jakby waniliowe tło będące zwieńczeniem całości. Ekstrakt Falkona to niemal 16 procent, a zawartość alkoholu 6.5 procenta, lecz gdybym nie widział etykiety, trudno by mi było uwierzyć zarówno w tak wysoki ekstrakt, jak i dość sporą zawartość voltów. Im płynu w kuflu ubywa tym więcej chce się go spróbować, ale pojawia się także lekki szum świadczący o niezłym kamuflażu mocy. Niby spokojne, wieczorowe piwo dla zagubionych dusz, ale po czasie ujawnia swój zadziorny pazur. Powinno być B+, ale ze względu na brak piany... W porządku, nie bądźmy pryncypialni.
6.5 vol / B+
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...