sobota, 3 listopada 2012

Pilsner Urquell

Pilsner Urquell obchodzi 170 lecie swojego istnienia, a w dobie marketingowych akcji, nic tak nie wzmacnia wizerunku jak okolicznościowe produkty. Oczywiście kiedyś podobne akcje również nie należały do rzadkości, ale z reguły organizowane były w jubileusze bardziej okrągłe.
Dygresja: czy ktoś jeszcze pamięta rok 1956 i setną rocznicę Browaru Żywieckiego? Z opowieści mojego ojca wyłania się arena przepełniona dantejskimi scenami.

Pilsner Urquell, zwany w ojczyźnie Pilsner Prazdroj, to browar i marka niemal mityczna. Kamień milowy, a będąc bardziej drobiazgowym - kamień węgielny najpopularniejszego stylu piwa na świecie. O genezie stylu i historii browaru przeczytacie bez trudu w annałach internetu, zatem pozwolę sobie przejść od razu do sedna.

Jubileuszowa edycja Prazdroja została opakowana w nietypową, litrową butelkę zamykaną krachlą. Zdobi ją adekwatna, gustowna etykieta, a całość wpakowano - wzorem ekskluzywnych trunków w tekturowe pudełko. Całkiem to ładne i przyjemne. Z informacji wydrukowanych na opakowaniu dowiadujemy się, że piwo ma 11.8 procent ekstraktu i 4.4 procent alkoholu. Dystrybutorem na terenie Polski tej światowej marki jest Kampania Piwowarska, a swego czasu pilzneńskie piwo było także warzone (oczywiście na licencji i pod nadzorem) w naszym kraju. Od tego czasu pojawiła się opinia, że polski odpowiednik nie dorastał nawet do pięt pierwowzorowi, a zaprzestanie produkcji w Poznaniu spowodowane było drastycznym spadkiem jakości trunku i zanikającym splendorem wśród odbiorców. Produkcja wróciła za południową granicę. W rzeczywistości przeniesienie produkcji spowodowane było bardziej prozaicznymi przyczynami (koszty, koszty). Kwestia jakości również nie do końca odpowiada obiegowej opinii (ponoć w ślepych testach degustatorzy nie znajdowali różnic), ale nie mnie się wypowiadać w tej kwestii, gdyż Urquell nie znajdował się w kręgu moich zainteresowań. Niemniej jednak ten ikoniczny browar obrósł w Polsce w szczególny rodzaj mitologii, wzmacnianej dodatkowo przez różnej maści wyrocznie odsądzające od czci i wiary wszystko co popularne.



Otwieramy tę potężną butelkę i przelewamy zawartość do kufla. Oczom ukazuje się przepięknie sklarowany płyn, w kolorze szczerozłotym. Piana całkiem spora, idealnie biała i drobnoziarnista. Wysycenie zdecydowane, objawiające się nieustannym przemierzaniem pęcherzyków gazowych w górę toni. Są one przy tym tak mikroskopijne, że oko w czasie ich obserwacji doznaje lekkiej fiksacji. Zapach minimalny, nieco przeciętny, niczym się nie wyróżnia. Przed nami najważniejszy test: smak. Podniebienie wypełnia bukiet wzorcowego pilznera. Mamy tutaj głęboką goryczkę, charakterystyczną dla czeskich chmieli, nieco ziołową, grapefruitową, odważnie wytrawną, którą uzupełnia najczystszy, niemal przezroczysty słód. To uzupełnienie jest zaledwie próbą równoważenia, gdyż nie stara się wyjść przed szereg. Goryczka długa i bezlitośnie podkreślająca walory całości. Pilsner Urquell to znakomite sesyjne piwo, potwierdzające swój światowy splendor. Nie jest piwem "arystokratycznym", bliżej mu do walki o środek, wykuwanie wzorca niż przełamywanie schematów i zaszczepianie piwowarskiego kunsztu nutami szaleństwa. Jednakże czego oczekuje czeski konsument, dla którego piwo to nieustanny towarzysz dnia? Zapewne trunku nienachalnego, uwydatniającego raczej moment i okoliczności  degustacji, niż niecodzienne walory samego piwa. Bardzo mocne B. A zważywszy na kontekst nawet B+.
4.4 vol / B+
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...