wtorek, 29 maja 2012

Löwenbräu Urtyp

Jakież zwierzę może być w godle tradycyjnego, bawarskiego browaru. Oczywiście lew, dumnie prezentujący swoje oblicze. Przed nami produkt monachijskiego potentata, obecnego na rynku od 1383 roku. W portfolio browaru znaleźć można niemal wszystkie klasyczne piwa południowych Niemiec (oprócz piw wędzonych), choć główny nacisk piwowarzy kładą na poczciwe pilznery.

Urtyp czyli "uwarzony po staremu" to perła w koronie Browaru Lwa.

Po przelaniu do kufla mieni nam się pięknie rubinowo-słomkowy kolor. Z góry, drogę ku niebu niezliczonej ilości pęcherzyków, zamyka niewielka czapa piany, której zaletą jest trwałość. Wysycenie piwa jest większe niż średnie, co wspaniale podkreśla orzeźwiający charakter trunku. Zapach raczej mizerny, słodowy, choć trudno wyraźnie to określić przez małą intensywność. Smak natomiast głęboki i pełny. Mamy tutaj słodowe nuty podbite miodowym aromatem i migdałowym echem, a wszystko wieńczy kwaskowy ślad. Goryczka wyraźna, równoważy słodową część, a szczególnie można jej siły i aromatu doświadczyć w pokaźnym i wyraźnym finiszu. Piwo znika dość szybko z kufla co świadczy o wysokich walorach napitku. Na każdą okazją, godne polecenia.
5.4 vol / B+

wtorek, 22 maja 2012

Allgäuer Brauhaus Original

Czy można naigrawać się z tradycji? Pewnie że tak - w ogóle zbyt poważne podejście do dziedzictwa często rodzi patologie, podczas gdy świeże spojrzenie uwalnia nie tylko umysł ale i pozwala podejść modernizacyjnie do wydeptujących koleiny, nudnych frazesów na koturnach. Dlaczego o tym piszę? Przede mną piwo, które w nazwie używa zwrotu Original, a wiec mogłoby odwoływać się do czegoś unikatowego i osadzonego w historii. Niestety tak nie jest. Ludzka ocena nabytych dóbr bywa zafałszowana poprzez cenę która musieliśmy za towar zapłacić. Naturalny mechanizm psychologiczny każe nam przeceniać walory droższych produktów. Ja na szczęście wybierając piwa do degustacji, kupowałem ich wiele, w związku z czym cena Originala z Allgauera pozostanie dla mnie tajemnicą i - mama nadzieję - jednocześnie ocena będzie rzetelna.

Original to typowy pilzner w kolorze złotego piasku, z pianą dość obfita i długotrwałą. Wysycenie prawidłowe. Zapach zdaję się być pierwszym sygnałem, że nie będzie to najlepsza degustacja. Liche aromaty chmielowo-słodowe ledwie przebijają się poprzez bylejakość. Smak nie zachwyca, jest na tyle płytki, że trudno go nawet ocenić. Finisz słabiutki. Czuć wprawdzie nieźle zrównoważone nuty goryczkowe i słodowe, ale całość podszyta maślanym posmakiem nie jest wybitnie ciekawa. Nie wiem dlaczego ale od początku w tym piwie prześladuje mnie jajeczny akcent, który zapewne jest jedynie wytworem mojej wyobraźni, ale już samo skojarzenie powinno być na tyle egzotyczne, by nieustannie zastanawiać się co jest nie tak z tym specjałem. Lekki charakter piwa nie może być tutaj wytłumaczeniem, w końcu na tym blogu opisywane były bliźniaczo zwiewne trunki, w których pełnia smaku wspaniale odgrywała symfonię smaków na podniebieniu. Dawno nie przyszło mi wystawić tak niskiej oceny niemieckiemu piwu. Jeśli Allgäuer ma taki rozrzut w swoim portfolio to czego można się jeszcze spodziewać? Rekapitulując: wracać nie warto.
4.9 vol / C+

piątek, 18 maja 2012

Hasseröder Schwarz

Mówi się, że preferencje smakowe człowieka zmieniają się co siedem lat. Dobra nowina: jeśli nie przepadaliśmy za szpinakiem może zaczniemy się nim delektować. Nic nie jest nam dane raz na zawsze, skoro uwielbienie do słodyczy może przeminąć to warto być przygotowanym na najgorsze :)

Ten krótki wstęp jest wynikiem moich przemyśleń o naturze piwnych gatunków. Chociaż w zasadzie jestem smakoszem wszelakich produktów pochodzących od słodu, mam oczywiście bardziej lub mniej ulubione gatunki. Takim oczkiem w głowie były np.ciemne piwa wszelakiej proweniencji. Ostatnio jednak obserwuję, iż (trwająca o wiele dłużej niż siedem lat) sympatia tudzież okres ochronny dla tej barwy płynu - uległa odwróceniu. Drżyjcie "ciemniaki"! W związku z oziębieniem moich uczuć będę dla was szczególnie wymagający.

Kolor płynu ciemny jak smoła. Wysycenie niewielkie, właściwie rachityczne, piana podobnie, ale przyjemnie kremowa. W zapachu można wyczuć palony słód, troszkę kawy i chmielu. Etykieta nudnawa choć paw z loga pręży dumnie pierś ku słońcu. Smak bardzo typowy i zdecydowanie lekki. Nuty palonego słodu z delikatnym czekoladowym tle, zostały podparte niewielką goryczką, która pobrzmiewa w średnim finiszu. Dodatkowo niewielka kwaśność podkreśla brak wysycenia. Nie jest źle, ale nie jest też całkiem dobrze. Można by dać B, ale wady obniżają notę - nie są one może dyskwalifikujące, ale ich nagromadzenie przekreśla jakikolwiek entuzjazm. Niemniej jednak dla amatorów schwarza nie będzie to męka.
5.0 vol / B-

poniedziałek, 14 maja 2012

Feldschlößchen Export

Drezdeński skarb piwosza - z loga browaru zwraca się bezpośrednio do nas postać z dwoma obficie spienionymi kuflami, jakby chciała dać nogę z tego etykiecianego świata i postawić figlarnie złocisty trunek przed nami na stole. Nie byłoby chyba źle gdyby reprezentowany przez nią pils miał tak białą czapę, ale niestety - jest ona w rzeczywistości dość rachityczna, choć utrzymuje się długo na powierzchni płynu. Zapach tego specjału jest raczej monotonnie słodowy i głęboko przygaszony, ale trzeba przyznać, jakoś przyjemnie się kolarzy. Kolor szczerozłoty, wysycenie niestety słabe. Wygląda trochę jak budżetowy, lokalny produkt, ale należy takie sądy formułować z dużą ostrożnością. To w końcu Niemcy, kraj stojący na małych browarach, zawdzięczający regionalnym produktom  swoją globalną sławę.

Smak piwa mocno słodowy, w którym wyczuć można delikatne chlebowe aromaty podszyte winnym echem - całkiem przyjemnie to komponenty. Goryczka śladowa, ale wyczuwalna, szczególnie w przykrótkim finiszu. Bardziej niż niemiecki sznyt, da się tu zaobserwować polskiego ducha, który błogosławi to piwo emanując czarem rodzimego pilznera z półki przeznaczonej na tradycyjnie warzone piwa. Wypić można, zwłaszcza że alkohol w degustacji nie przeszkodzi, wynikiem czego trunek spokojnie przechodzi przez gardło, ale od zachwytów trzymać się radzę z daleka. Gdyby wysycenie było wyższe może byłoby B. Nie wiem...
5.2 vol / B-

sobota, 12 maja 2012

Allgäuer Bayrisch Hell

Kolejny helles z pokaźnej spiżarki zapełnionej po niedawnym wypadzie do Berlina. Zapach - jak to w tym gatunku - chlebowy, rzekłbym bardzo przyjemnie chlebowy, z drożdżowym dopełnieniem i kwaskowymi nutami. Kolor płynu intensywnie złocisty, Piana średnia, ale utrzymuje się cały czas w postaci półcentymetrowego kożuszka. Wysycenie w sam raz - całkiem solidne by zaspokoić pierwsze uderzenie pragnienia i nie tak wysokie, by piwo buzowało nam do nozdrzy. Smak trzeba przyznać całkiem pełny zważywszy na zawartość alkoholu. mamy tutaj głęboką goryczkę idealnie zrównoważoną słodowym smakiem, w którym wyczuwamy chleb. Do tego kwaskowy posmaczek i drożdże w dalekim tle. Finisz średnio długi i lekko wycofany, wydaje się że już znika a on jednak cały czas przypomina o piwie i zachęca do kolejnego łyku. Przyjemnie.

Etykieta utrzymana  w złotej kolorystyce zawiera szachownicę z rombów nawiązującą do bawarskiej flagi, logo browaru i nazwę piwa, czyli jak zwykle po niemiecku przeciętnie i bez  - nie daj Boże - szaleństw. Niemniej jednak mamy przed sobą trunek wyśmienity, zdający egzamin w dowolnych okolicznościach, którym raczyć można się raz za razem. W swoim gatunku liga pierwsza i niemal wzorzec.
4.7 vol / B+

piątek, 11 maja 2012

Schinner Edel Weisse

Biało-niebieska szachownica na etykiecie. Wiadomo o co chodzi. Zapach królewsko bananowy. Piana obfita jak w najbardziej ciemnym zakolu leniwej rzeki, utrzymuje się długo i pięknie gładzi szkło. Płyn mętny niesamowicie w kolorze najdorodniejszej pomarańczy, a wysycenia nie powstydziłby się rasowy szampan. Smak zrównoważony z wyraźnie zaznaczoną goryczką, która odbija się echem w niezbyt długim finiszu. Ponadto nienachalne banany, jakby pieszczące kubki smakowe, niezłe goździki i ledwie zauważalne drożdże, które ujawniają swój udział w finiszu - dopełniając goryczkę. Kwasek w dalszym planie i ekstra nuta maślana to dodatkowe atrakcje specjału.

Piwo jest mocno orzeźwiające i nadaję się do sesyjnego spożycia ze względu na raczej goryczkowy charakter. Wzorcowy pszeniczniak z lekką dozą szaleństwa.
4.9 vol / B+

czwartek, 10 maja 2012

Braustolz Pils

Klasyczny niemiecki pils nie jest oczywiście tym samym czym jest jego czeski odpowiednik. Dla wielu będzie to jedynie ledwie wyczuwalny niuans, dla innych różnica zasadnicza. Niestety większość nie zauważy niczego.

Braustolz Pils z Chemnitz to przykład klasycznego pilsa wprost od naszych zachodnich sąsiadów. Niech was nie zwiedzie miasto rodzinne browaru - to że leży na terenie byłego NRD nic nie znaczy. Wiele nowo powstałych browarów, otwartych ponownie lub po prostu urynkowionych, a wywodzących się z tego obszaru radzi sobie równie dobrze co ich bawarscy czy frankońscy bracia i swobodnie wpisuje się w panoramę niemieckiego browarnictwa (okres miniony nie przeszkodził także browarom czeskim - bo tradycja to tradycja. U nas niestety znowu wypadło to o wiele gorzej).

Przede mną w kuflu stoi jasno-złoty płyn z trwałą choć średnią pianą, która - trzeba zaznaczyć - wspaniale oblepia szkło. Wysycenie całkiem, całkiem, a zapach klasyczny - chlebowy z nutami drożdżowymi. I tutaj mamy pierwszą różnicę w rodzinie pilznerów. Smak całkiem zbalansowany z zauważalną przewagą goryczki. W telegraficznym skrócie: chlebowe nuty (kolejna dystynkcja), lekki słód, lekka kwaśność. Chmiel trochę zbyt ostry, jakby metaliczny. Finisz długi i intensywny, kojący w upalne dni. Całość w miarę treściwa, ale bez przesady (znowu niewielka odmienność). Pod koniec kufla goryczka dominuje już na całej linii. Etykieta po niemiecku przeciętna, mało gustowna na dodatek. Gdyby nie zarzuty wobec chmielu i wyczuwalna kwaśność byłoby to całkiem udane piwo sesyjne i dedykowane do posiłków. A tak lekka przygana.
4.0 vol / B

środa, 9 maja 2012

Augustiner Edelstoff Exportbier


Bawaria to nie tylko katolicki land, postrzegany przez większość jako ojczyzna konserwatywnego towarzystwa przywdziewającego skórzane szorty w czasie letnich biesiad i jodłujących do zdarcia gardeł przy beczce piwa. Monachium to nie tylko miejsce, gdzie swoje oratoryjne umiejętności szkolił Hitler, ku uciesze bywalców Hofbrauhaus. To miasto to nie tylko siedziba klubu piłkarskiego i cel pielgrzymek piwnego bractwa, miłującego komercyjne spędy, które dzisiaj nie mają nic wspólnego z prawdziwą historią Oktoberfest. Bawaria oprócz wymienionych wad (przekornie i złośliwie ukazanych jako zalety) to przestrzeń niezwykle przyjazna małym i dużym browarom, których łączy jedno – Reinheinsgebot. I ta swoista moda wypływająca z dobrze rozumianej tradycji jest błogosławieństwem piwnej kultury lub... jego przekleństwem jak utrzymują inni.
Augustiner to historyczny monachijski browar-instytucja, który warzy klasyczne niemieckie specjały. Przede mną piwo, które spożywałem wielokrotnie, ale jakoś nie znalazła się okazja żeby to odnotować. Bawarski helles ma zapach słodowo-drożdżowo-chlebowy z delikatnym akcentem chmielowym. Piana średnia, opada do postaci minimalnej kołderki lub nawet koronkowej firaneczki. Wysycenie raczej średnie, a kolor bardzo jasny, niczym świeżo skoszony łan zboża. Smak Edelstoffa typowy dla tego gatunku – lekki, zwiewny i orzeźwiający. Mamy tutaj głęboka goryczkę, delikatny słód, posmaki chlebowe i smaczną wodę. Finisz długi, średnio intensywny, w którym chmiel podkreśla wydobyte w czasie warzenia i fermentacji smaki.

Piwo jest wybitnie sesyjne, przeznaczone raczej do spożycia ciągłego i towarzyszącego. Nie ma w nim żadnej niedoskonałości czy szaleństwa. Tylko solidny bawarski smak. Nic ponad to i ani odrobinę mniej. Ze względu na jakość powinno być B+, ale z uwagi na pewne znudzenie mamy B.
5.6 vol / B

wtorek, 8 maja 2012

Weiherer Keller-Pils

Będzie krótko:
- kolor jasnozłoty jak wysuszona słoma
- piana niewielka, gęsta, utrzymuje się dość długo
- wysycenie całkiem spore. Armia bąbelków rządzi w kuflu
- zapach nieco dyskretny, jakby kwaskowo-słodowo-chmielowy, ale głowy nie dam :)
- płyn niemal klarowny, ale lekkie zmętnienie w normie gatunku
- gatunek tradycyjny, niemiecki, choć atrybut keller odnosi się zapewne do niesklarowania i leżakowania, a pils do smaku. Jak nie lubić tego piwa?
- smak znakomity. Zrównoważony i lekki. Słód jakby morelowy w opozycji do głębokiej choć delikatnej goryczki. Finisz długi i wyraźny, a w nim intensywny chmiel i owocowe ślady.
- piwo na każdą okazję - od długich letnich wieczorów, poprzez upalne dni wypełnione pracą, aż po degustację w zaciszu pokoju.
- opakowanie jak to u Wiherera - nijakie i nie wiadomo o czym.
- czy warto kupić? Zdecydowanie. Czy warto wracać? Ja już trzeci raz.
4.9 vol / B+

Böhmisch Brauhaus Pilsner Premium

Proszę Państwa, taki kolor to naprawdę rzadkość. Przed nami pieni się, na marginesie: niezbyt obficie, płyn o kolorze tak jasnym jak włosy blond niemowlaka. Płyn tak klarowny i pełny bąbelków, raz drobnych, raz po raz większych, jak solidne ziarno zboża, pędzących ku powierzchni z niebywałą prędkością i precyzją, jakby brały udział w wyścigu Le Mans... zatem płyn tak krystaliczny, że przywodzi na myśl obiekt marzeń spragnionego turysty stojącego na brzegu górskiego potoku. Zapach natomiast to wykwintne połączenie słodu i chmielu plus wyraźny akcent żelaźniany, jeśli będzie mi wolno użyć tego neologizmu.

Klasyczny niemiecki pilsner, w którego smaku spotyka się idealnie zrównoważona goryczka i głęboki, nienachalny słód, zwieńczony iście maratońskim finiszem, łagodzącym długotrwały wpływ suchego powietrza na gardło człowieka. Do spożycia w dużych i mniejszych ilościach - bez obaw o żołądek i bóle głowy. Wskazany jako towarzysz posiłków, pracy, relaksu w cieniu drzew na wiejskiej wycieczce.

Proszę Państwa bardzo, bardzo solidnie.
4.9 vol / B+

poniedziałek, 7 maja 2012

Bayern Bräu Weißbier Hell

Wszystko wskazuje na to, że przed nami budżetowy trunek: butelka mocno wytarta, etykieta bez kontry mająca się jednoznacznie kojarzyć bardziej z regionem niż trunkiem, niewygórowana cena 50 eurocentów berlińskim getranku.

Otwieramy butelkę i do naszych nozdrzy uderza zapach bananowy z lekkim drożdżowym tłem. Po przelaniu do kufla uformowała się wyraźna piana, która niepodzielnie panował przez cały czas na powierzchni płynu. Kolor piwa piękny, pomarańczowy, skrywający za swoim zmętnieniem stada bąbelków podróżujących w jedną stronę - ku górze. Jest lekka obawa - budżetowe trunki nie zapewniają przyjemnych wrażeń, czego uczy zwłaszcza polskie doświadczenie. A tutaj? Miłe zaskoczenie. Smak jest zadowalający, choć niespecjalnie głęboki. Mamy smaki bananowe, troszeczkę zbyt cukrowe, goździkowe dopełnienie na dobrym poziomie, średnio zaakcentowane drożdże i - niestety - kwasek, który zmienił się dość szybko w kwaśność, choć trzeba przyznać na akceptowalnym poziomie. Pojawia się także goryczka zwłaszcza wyczuwalna w średniodługim finiszu (uzupełniona goździkami, chcącymi grać w tej fazie pierwsze skrzypce).

Oby takie budżetowe trunki pojawiały się nie tylko w stolicy piw pszenicznych, a jakość przez nie utrzymywana była także cechą polskich piw z dolnej półki. Rewelacji być oczywiście nie może, ale jeśli ktoś spodziewał się bylejakości sikacza, srodze się zawiedzie / przyjemnie zaskoczy (niepotrzebne skreślić). W pełni zasłużone B.
5.2 vol / B
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...