Kolor klasycznego pilznera, wysycenie podobnie. Ładna piana i bąbelki. Zapach trochę pośledniejszy, przywodzący na myśl sikacza z lat 70. W składzie niestety barwnik i konserwant, ale nie jest to dyskwalifikujące, w końcu mogą nas spotkać znacznie gorsze rzeczy od odrobiny technologicznych zapędów celem stabilizacji trunku.
Diamant to napitek o obniżonej zawartości cukru - ostatnimi czasy każdy czeski browar wypuszcza takie cudo w swojej ofercie w świat. Większość niestety nie spotyka się dobrym przyjęciem, co także w moim przypadku spotkało Diamanta. Smak raczej zawodzi. Wodnisty z dziwnym kwaśnawo-zbożowym posmakiem. Za to chmiel głęboki i aromatyczny. Tutaj da się wyczuć czeską jakość. Słód w dalekim tle także nieco zbożowy, ale bez nieprzyjemnych naleciałości.
Krótko mówiąc, piwo do spożycia w czasie pracy w ogrodzie, przy przycinaniu drzewek, czy koszeniu trawy. Płaskie i mało oryginalne, do zapomnienia. Nic rewelacyjnego, ale wypicie nie spowoduje konsekwencji gastrycznych.
4.4 vol / C+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz