wtorek, 27 września 2011

Lübzer Bock

Kolejny koźlak z dolnej szuflady lodówki. Zapach karmelowy z winnymi aromatami. Po nalaniu do kufla piany jak na lekarstwo, wysycenie także niewielkie, a kolor ciemnobursztynowy. Smak całkiem wyrazisty, lekko przy tym orzeźwiający  i zadziwiająco lekki. Królują typowe dla koźlaka nuty palonego słodu i kwaskowe, alkoholowe posmaki, ale całkiem przyjemne nadające trunkowi pożądany charakter. Ponadto da się wyczuć aromatyczny chmiel. Wszystko to tworzy bardzo wytrawną jakość, choć nazbyt może płaską w ogólnym wrażeniu. Nie jest to pierwsza liga koźlaków, ale góra tabeli w szeregu zaplecza (używając sportowych przenośni) - już tak. Opakowanie po niemiecku adekwatne. Stonowane, przyjemne i z całych sił próbujące nie być ekstrawaganckie. Jeśli w okolicy nie ma innych koźlaków, a akurat musisz ten gatunek wypić, można brać.
7.0 vol / B-

piątek, 23 września 2011

Einsiedler Doppelbock

To piwo długo leżało w lodówce. Zakupione w wakacje w czasie podróży po Niemczech, cierpliwie stało, strasząc mnie swoja mocą. W końcu nadszedł długi wieczór i zabrałem się do degustacji. Do kufla popłynął ciemnorubinowy płyn, całkowicie przypisany swojemu gatunkowi. Wytworzyła się ładna brązowa piana, która niestety szybko opadła, ale to zasługa wysokiego woltażu. Zapach delikatny, palony karmel i wyczuwalny chmiel oraz winne aromaty - całkiem przyjemnie się to wszystko zapowiada. Smak lekko kremowy, niemal aksamitny i całkiem przy tym lekki, słodkawy zupełnie gładki jak tafla stołu - nietypowy to objaw dla koźlaka. Ten brak agresji ma w sobie wiele uroku. Całość solidnie zrównoważona z bardzo ciekawym słodem i karmelem oraz delikatnym chmielem w odwodzie. Do tego akcenty czekoladowe i winne. W połączęniu z ową gładkością sprawia to nieodparte wrażenie jakby ten koźlak spowinowacony był z irlandzkim stoutem. Alkohol wkomponowany w to wszystko całkiem udanie i zaledwie lekko wyczuwalny, w taki sposób w jaki chce się wyczuwać jałowiec w jałowcowej kiełbasie . Bardzo porządny bock, świetny w odbiorze i degustacji, nie tylko na długie zimne wieczory.
7.8 vol / B+

piątek, 16 września 2011

Dwusłodowe

Jabłonowo produkuje produkty o różnej randze. Belfast należy do całkiem udanych, Pedritos już mniej. Taki wachlarz produkcyjny świadczy o dużych ambicjach, którym jak uczy doświadczenie, nie łatwo sprostać. Piwo dwusłodowe reklamowane jest jako tradycyjne, nawiązujące do dawnych ( w domyśle PRLowskich) smaków browarów regionalnych. Piwowar chwali się, że jest ono potrójnie chmielowane. W rzeczywistości nie ma to jednak żadnego odzwierciedlenia. Zapach słodowy i taki sam smak królują w tym trunku. Goryczki jak na lekarstwo. Przynajmniej słód dość specyficzny - aromatyczny i całkiem głęboki wyposażony dodatkowo w posmaki karmelowe. Ogólnie dość słodko w typie zupki. Momentami niebezpiecznie ociera się to wszystko o mydło, ale granica przekroczona nie zostaje. Etykieta nie do pomylenia - kwintesencja zaścianka wymieszany z niby przedwojenną modłą. Cóż, może w tym szaleństwie jest metoda. Więcej niż jedno wypić się nie da. Ale ten raz można.
5.8 vol / C+

Kresowe

Piwo z Browaru Południe to typowy pilzner. Na szczątkowej stronie internetowej (zapewne w budowie) widzimy trzy butelki, z których właśnie jasne pełne prezentowane z samego przodu, a więc łatwo domyślić się na co włodarze browaru stawiają przede wszystkim.  Piana dość obfita, wysycenie średnie. Zapach słodowy, a kolor złoty. Tutaj wszystko jak najbardziej adekwatne. Smak raczej słodowy z wyraźną goryczką, trochę płaski i jednostajny. Ergo chmiel zatem całkiem wyraźny co już wyróżnia ten trunek na tle innych rodzimych produktów. Jednakowoż ten chmiel nazbyt metaliczny i raczej średnich lotów, ale przysłowiowej tragedii nie ma. Słód niestety nie jest zbyt głęboki i raczej pośledniego sortu. Całość  przez jakiś czas wybrzmiewa na podniebieniu przeplatając się z goryczką. Pierwsze wrażenie ociera się o pozytywne zaskoczenie - spodziewałem się raczej czegoś w typie słodowej zupy tak ostatnio eksploatowanej przez browary regionalne, a tutaj zaskoczenie. Nie jest to napitek wybitny, ale całkiem solidny średniak, którego niepowstydziłyby się przeciętne browary u naszych południowych sąsiadów. Etykieta nieco przaśna, z nieodzownym sarmackim akcentem. Rekapitulując przygoda średnia, ale w upalne dni ze dwa, trzy można przyjąć. Plus za nazwę, nieskomplikowaną i przyjazną, minus za bezzwrotną butelkę, plus za pełne informacje na kontrze i dedykowany kapsel, minus za zachowawczość.
5.5 vol / B-

niedziela, 4 września 2011

Staropramen Nefiltrovany

Zapach przyjemny, chmielowy z lekkim aromatem pszenicznym. Piana biała z wyraźnymi pęcherzykami, utrzymuje się w stanie średnim przez dłuższy czas. Kolor piękny słomkowy, napój mętny jak w rasowym pszeniczniaku, choć słód pszeniczny to tylko dodatek. Nowość z browaru Staropramen wychodzi oczywiście koniunkturalnie na przeciw modzie na piwa naturalne. Niemniej jednak nie jest to wyjście całkowicie chybione. Smak trunku, mocno kwaskowy, z wyraźnym chmielem i słodem w drugim szeregu. Ponadto, niestety woda czymś dziwnym podszyta. Wyczuwamy lekkie mydlane tło. Pszeniczne posmaki w dalekim tle, jednak nadają całości ważny walor. Ma się rozumieć, że bananów, czy goździków nie wyczujesz (jest w składzie natomiast kolendra i da się ją wyłowić), ale charakterystyczny posmak pszenicy jest całkiem wyraźny. Trunek nadaje się do zaspokajania pragnienia, jest ożywczy i jak już wspomniałem powyżej kwaskowaty (momentami nawet zahacza o "kwaśność"). Stanowi dodatkowo - a to już poczytuje sobie za plusik - próbę przełamania tradycyjnego lagera. Szkoda, że nie spełniło do końca pokładanych w nim nadziei. Rekapitulując: kierunek właściwy, ale trzeba jeszcze popracować.
5.0 vol / B-
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...