Etykieta przyjemna polsko-międzywojenna, a więc ślady nieco wtórnej secesji z akwarelką w tle. Bez rewelacji, ale przecież Polak potrafi... Widziałem etykiety przy których opakowania zastępcze były szczytem designu.
Wracając do meritum - oto mamy nowy produkt z Piotrkowa. Zapach mocno słodowy, momentami można wyczuć lekki syropek. Piana obfita, utrzymuje się długo. Pierwszy łyk i zaskoczenie - głęboki słód, z elementami owocowymi, a nawet jakieś chlebowe posmaki i zbożowe, które przechodzą w czekoladę. To z pewnością zasługa słodów karmelowych, których użycie nie omieszkano zaznaczyć na etykiecie. Trochę tego za dużo i jakoś trudno mi sobie wyobrazić osuszenie kolejnych trzech butelek tego trunku. Pod koniec te zbożowe elementy nieco przygniatają całość. Goryczka pojawia się w długim i dalekim finiszu, ale za to pozostaje długo na podniebieniu, przyjemnie się na nim panosząc. Brakuje - i chyba dobrze - nut kwaskowych do których Sulimar ostatnio nas przyzwyczaił.
Mamy przed sobą trunek mocno przeciętny, któremu do wybitności daleko. Niemniej jednak degustować można i na małej imprezce można się z nim bez wstydu pokazać, choć raczej nie pod swoim nazwiskiem.
vol 6.0 / C+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz