wtorek, 29 lipca 2014

Old Speckled Hen

Aromat owocowy wraz z niewielką domieszką karmelu - to w pierwszej kolejności wyczuwamy po przelaniu piwa do szkła. Niewielka piana przybiera formy nietrwałych bąbli. Znika niemal po minucie nie pozostawiając po sobie nawet wspomnienia. To optyczne fiasko ratuje piękna, miedziana barwa płynu. Wysycenie niewielkie jak to w przypadku angielskich ale bywa.

Old Speckled Hen jest piwem niemal pełnym o charakterystycznym smaku przywodzącym na myśl irlandzkie czerwone, choć jest to raczej początek granicy niż środek stylu. Na to odczucie główny wpływ ma wyraźny karmel, nieco przydymiony i winny, co wskazuje na obecność odrobiny palonego słodu. Ponadto w treści da się odczuć owocowe nuty i tytoniowo-herbaciane aromaty. Goryczka całkiem zauważalna i aromatyczna, długo finiszuje kręcąc się po podniebieniu w uścisku z wyraźnym dymem.

Trudno sobie wyobrazić spędzenie całego wieczoru w towarzystwie kilku Old Speckled Hen, ale jeden kufelek wychylony w pubie podczas przeglądania gazety może być miły. Ma się rozumieć, że dla przeciętnego krajana, będzie to trunek co nieco egzotyczny, ale panująca obecnie moda na degustacje różnych piwnych stylów, załagodzi ocenę.
5.0 vol / B

niedziela, 6 lipca 2014

Biały Niedźwiedź

Biały Niedźwiedź w każdym swoim elemencie zawodzi, nie umie pokazać zwierzęcej zadziorności i potwierdza powszechny stereotyp, że Rosjanie piwa warzyć nie powinni. Zacznijmy od opakowania: butelka, choć oryginalna, jest tak siermiężna jak samochód Łada na tle włoskiego przemysłu motoryzacyjnego. Grafika ogranicza się jedynie do liternictwa i nieco spłaszczonej głowy patrona piwa. Sympatyczny jest tylko kapsel, ale przecież większość z nich (nawet tych najprostszych) zawiera w sobie sporą dawkę nostalgii za dziecięcymi czasami nieukierunkowanego kolekcjonerstwa.

Zapach nie przypomina niczego - najwyżej zwietrzałą, zasuszoną kromkę suchego białego chleba, urozmaiconą pewną trawiastą nutą pochodzenia "przyjeziorengo". Piana jest biała i należy przyznać, trzyma się długo. Kolor płynu złoty, z niewielkim zmętnieniem. Wysycenie minimalne, co czyni z tego trunku raczej zupę niż rasowego nagazowanego pilznera. Skoro mowa o gatunkach - nieraz podnosiłem na tym blogu, że głównym celem pilznera jest zaspokojenie pragnienia i szlachetna rola dyskretnego towarzysza posiłków i knajpianych biesiad. Co predestynuje go do takiej niezwykłej roli? Sesyjność wynikająca z odpowiedniego zestawienia słodu, goryczki i wysycenia. Utrzymanie idealnych proporcji i balansu tych składowych to podstawowe zadanie szanowanych piwowarów. Biały Niedźwiedź z tej perspektywy jawi się tworem zagubionego we mgle dziecka lub tworem skąpego księgowego trzymającego w ryzach napięty budżet, w którym smak odgrywa drugorzędną rolę. Prymat bylejakości i ekonomii nad smakiem. Tutaj goryczka nie równoważy, bo jej po prostu nie ma (chyba że ktoś dysponuje narzędziami laboratoryjnymi - wtedy może uda mu się odnaleźć ślad chmielu), wysycenie nie większe niż w syropie na kaszel, a słód wypełnia cały smak jakby na tym kończyła się finezja piwowara. Ta obfitość burzy proporcje i powoduje że to co jest najważniejsze w pilznerze - jego pijalność - umyka po pierwszym łyku pozostawiając w ustach wrażenie ulepku. Spróbujcie zaspokoić tym wynalazkiem pragnienie w upalny dzień...
4.9 vol / C+
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...