wtorek, 5 sierpnia 2014

Fenix

Nazwa Fenix nie należy do specjalnie wyszukanych, ale przecież nikt nie oczekuje od razu odkrywania Atlantydy, zwłaszcza że butelka wabi żywą żółto czerwono czarną etykietą nawiązującą nieco do przedwojennego okresu wzornictwa. Fenix należy do Pilznenskiego Prazdroju i jest produktem wyraźnie skierowanym do wakacyjnego, masowego klienta. Czy to źle? Czy może mu to zaszkodzić? Ano zobaczymy.

Po otwarciu zapach wyraźni drażni nos śląc drożdżowy ładunek podparty solidnym goździkiem oraz kolendrą i niewyraźnymi cytrusami. Znaczy się jak na pszeniczniaka albo ściślej witbiera przystało. Aromat z pewnością jest dużym atutem naszego bohatera.

Po przelaniu do kufla ukazuje się nam mocno zmętniały i jasno pomarańczowy płyn, którego powierzchnię wieńczy drobnoziarnista, biała piana. Etykieta informuje, że nasze piwo charakteryzuje się ujętą w recepturze kolendrą i pomarańczowymi nutami i rzeczywiście kolendry tutaj nie brakuje, a skórka pomarańczowa nie drażni podniebienia, choć miałbym życzenie by była bardziej wyczuwalna. Baza słodowa nie znika w odmętach wody , ale trzeba wyraźnie zaznaczyć że jest to piwo lekkie wiec cudów nasycenia treścią spodziewać się nie można. Finisz krótki wypełniony maślanymi drożdżami i chmielową nutą.

Feniks z wdziękiem i lekkością wpisuje się w belgijski styl królujący na letnich stołach Brabancji. Nie jest to wybitny przedstawiciel tego wracającego do łask trunku, ale z pewnością nie zawodzi. Poprawnie i bez szaleństw.
4.7 vol / B
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...