Czy można naigrawać się z tradycji? Pewnie że tak - w ogóle zbyt poważne podejście do dziedzictwa często rodzi patologie, podczas gdy świeże spojrzenie uwalnia nie tylko umysł ale i pozwala podejść modernizacyjnie do wydeptujących koleiny, nudnych frazesów na koturnach. Dlaczego o tym piszę? Przede mną piwo, które w nazwie używa zwrotu Original, a wiec mogłoby odwoływać się do czegoś unikatowego i osadzonego w historii. Niestety tak nie jest. Ludzka ocena nabytych dóbr bywa zafałszowana poprzez cenę która musieliśmy za towar zapłacić. Naturalny mechanizm psychologiczny każe nam przeceniać walory droższych produktów. Ja na szczęście wybierając piwa do degustacji, kupowałem ich wiele, w związku z czym cena Originala z Allgauera pozostanie dla mnie tajemnicą i - mama nadzieję - jednocześnie ocena będzie rzetelna.
Original to typowy pilzner w kolorze złotego piasku, z pianą dość obfita i długotrwałą. Wysycenie prawidłowe. Zapach zdaję się być pierwszym sygnałem, że nie będzie to najlepsza degustacja. Liche aromaty chmielowo-słodowe ledwie przebijają się poprzez bylejakość. Smak nie zachwyca, jest na tyle płytki, że trudno go nawet ocenić. Finisz słabiutki. Czuć wprawdzie nieźle zrównoważone nuty goryczkowe i słodowe, ale całość podszyta maślanym posmakiem nie jest wybitnie ciekawa. Nie wiem dlaczego ale od początku w tym piwie prześladuje mnie jajeczny akcent, który zapewne jest jedynie wytworem mojej wyobraźni, ale już samo skojarzenie powinno być na tyle egzotyczne, by nieustannie zastanawiać się co jest nie tak z tym specjałem. Lekki charakter piwa nie może być tutaj wytłumaczeniem, w końcu na tym blogu opisywane były bliźniaczo zwiewne trunki, w których pełnia smaku wspaniale odgrywała symfonię smaków na podniebieniu. Dawno nie przyszło mi wystawić tak niskiej oceny niemieckiemu piwu. Jeśli Allgäuer ma taki rozrzut w swoim portfolio to czego można się jeszcze spodziewać? Rekapitulując: wracać nie warto.
4.9 vol / C+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz