środa, 1 lutego 2012

KWB India Pale Ale

Piwo z domowego browaru. Gatunek jeden z najulubieńszych czyli IPA. Zapach przyjemny słodowo-owocowo-kwiatowy z wyraźnym chmielem i nutami drożdżowymi. Po przelaniu do kufla ukazuje się nam delikatnie mętny, pomarańczowy płyn. Piana na dwa palce koloru białego, drobnoziarnista, lubiąca szkło, wysycenie średnie z bąbelkami przedzierającymi toń trunku. W smaku uderza kwiatowo-owocowy-żywiczny akord okalający istotę trunku - głęboką i mocno aromatyczną goryczkę. Choć po prawdzie trudno stwierdzić co w tej fuzji tak naprawdę dzierży prym. Wybitną wytrawność doceniamy, zwłaszcza kiedy po wielu łykach równowaga kompozycyjna nie pozwala nam faworyzować żadnego z elementów. Finisz długi i wyraźnie chmielowy, w którym pobrzmiewają morelowe nuty. Całość przyjemnie syta i młodzieńczo wyrazista, przeznaczona zarówno do degustacji jak i wspólnego, biesiadnego spędzania czasu.
Pod koniec kufla w tle zaczyna dominować owocowy słód, co w gruncie rzeczy dodaje uroku temu domowemu specjałowi.

Reasumując wyszedł bardzo udany trunek, nieźle zrównoważony i bez naleciałości, który spożywa się z przyjemnością, rozpoznając przy degustacji całkiem złożony bukiet smakowy i delektując się jego dobrodziejstwem zapominając o dość sporej mocy, która pod koniec tej niemal litrowej butelki zaczyna domagać się swoich praw :)
6.0 vol / B+

wtorek, 31 stycznia 2012

Atak Chmielu

Wstępu nie będzie, bo zainteresowani wiedzą o co w Pincie chodzi, a nie zainteresowani mają to zazwyczaj gdzieś. Browar bez browaru produkuje na wzór duńskiego Mikellera i tyle w tym temacie - przejdźmy do konkretów.

Zapach w butelce raczej słodowy, dopiero po przelaniu do kufla ujawnia swoją złożoność. mamy tutaj akcenty chmielowe, owocowe (ja wyczuwam nawet czereśnie, za którymi przepadam), cytrusowe i wyraźnie kwiatowe. Bukiet całkiem ożywczy i zapowiadający miłą degustację. Kolor miedziany, piana rachityczna. Smak to oczywiście dominacja głębokiej goryczki, chmiel jest tutaj wszechobecny i dla przeciętnego pijacza może okazać się nawet zabójczy, ale degustator doceni to nad wyraz brawurowe przyprawienie. Gdzieś w drugim planie występuje całkiem fajny słód, który chyba został trochę zaniedbany - wyraźnie owocowy i kwiatowy. Chciałoby się by ten słód choć minimalnie dłużej wybrzmiewał, lub nieco intensywniej w tym drugim tle zaznaczał swoją obecność. Nie dlatego, że Atak Chmielu jest zbyt goryczkowy, ale właśnie dlatego, że te owocowe nuty zasługują na większą uwagę. Wiele recenzji zauważa bezkompromisowe nachmielenie, które jest niepodważalne i czyni ten trunek wyjątkowym, ale warto także zwrócić uwagę na kwiatowo-owocowe nuty, dla których w tym trunku jest jeszcze miejsce, zważywszy na początkową zapowiedź. Właśnie ta dysproporcja między naprawdę świetnie zbalansowanym aromatem a trochę mniej zbalansowanym smakiem, jest przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu. Ktoś powie: to nie dysproporcja, a uzupełnienie. I ma do tego prawo, ale dla mnie ta wymarzona czereśnie powinna pojawić się wyraźniej:)

Finisz trwa i trwa i trudno będzie się z nim rozstać, a to przecież lubimy najbardziej. Na etykiecie napisano, że trunek jest treściwy, ja jednak odbieram go raczej  jako lekki - oczywiście w sensie "gęstości" a nie aromatu, i to kolejny plus...

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Göller Steinhauer Weisse

Słyszysz  głośne psss! i w nozdrza uderza ci bukiet aromatów drożdżowych, bananowych owiany delikatnymi goździkami. Wtem z czeluści butelki wybija potężna piana, tak że ledwo nadążasz nadstawić kufel. Gruba spieniona powierzchnia otula szkło i mocno mętny płyn w kolorze idealnym - złotym jak letni promień ciepłego słońca delikatnie głaszczący dojrzewającą pomarańczę. Pomimo początkowego uderzenia gazu, trunek nie jest mistrzem wysycenia. Raczej ta cecha nie należy do dominujących u weizena Gollera.

Smak natomiast to ukłon w stronę najbardziej klasycznych przedstawicieli gatunku. Zestawienie nut narzuca nam obrazek jakiejś pszenicznej formy, z której ulano to piwo. Forma stanowi pewien niemiecki skarb zdeponowany pod czujnym okiem bawarskich piwowarów i przekazywany tym najbardziej zaufanym pod strażą odstraszającą wszystkich eksperymentatorów. Mamy tu zatem wspaniałe banany podszyte drożdżami, wszechobecne goździki długo wybrzmiewające w finiszu, znakomity kwasek i wzorową gęstość plasującą ten napitek daleko za wodnistym, a tuż przed "gęstym", czyli mniej w więcej w punkcie, o którym marzy się zarówno w upalny dzień jak i w spokojny degustatorski wieczór.

Tak szybko jak piwo pojawiło się w moim kuflu, tak samo szybko z niego zniknęło.
4.9 vol / B+

czwartek, 26 stycznia 2012

Augustinerbräu Lagerbier Hell

Dzisiaj będzie krótko. Niemal telegraficznie. Czasami nie da się inaczej. Zaczynamy.
Zapach: słodowy, trochę kwaśny, zbożowy.
Kolor: złoty, słomkowy.
Wysycenie: średnie, liczne pęcherzyki zaznaczają swoją obecność.
Piana: biała, drobnoziarnista, lubi szkło. Początkowo średnia, w miarę znikania trunku zmniejsza się do cienkiej falującej kołderki.
Smak: słodowo-chmielowy. W tej kolejności. Słód bardzo smaczny, chmiel delikatny ale śmiało wypełnijący tło zakresu smakowego. Wyczuwamy jeszcze kwaskowe posmaki. Finisz średniej długości stanowiący krótką rekapitulację aromatów, choć z przewagą nut goryczkowych.
Opakowanie: wiadomo... Bawaria
Podsumowanie: Klasyczny, wielokrotnie nagradzany helles, ogólnie dostępny u naszych zachodnich sąsiadów. Często można spotkać go w rękach wypoczywających w parkach ludzi. Stanowi idealny trunek do spożycia w każdej ilości, nie ma przeciwskazań by uczynić go towarzyszem biesiad, posiłków i długich towarzyskich dysput. Na pewno odwdzięczy się zrównoważonym smakiem, precyzyjną kompozycją i nienachalnym smakiem.

Wzorzec, ale raczej nie z tych agresywnych, najwyżej cichutko wypełniający swoją rolę. Jeśli Brauerei Simon Spezial miał B+, to Augustiner tym bardziej.
5.2 vol / B+

środa, 25 stycznia 2012

Brauerei Simon Spezial

Braurei Simon to popularny browar w Niemczech, jeśli można mówić o popularności w państwie gdzie największy producent piwa ma zaledwie 6% rynku (ech... już sami wiecie co mam na myśli). W każdym razie charakterystyczne logo zdobiące butelkę euro można dość powszechnie spotkać choćby w Berlinie.

Spezial to piwo uwarzone, jak zaznaczono na etykiecie podle starej frankońskiej receptury, choć dla naszych skromnych potrzeb możemy przyjąć, ze jest to lager. Kolor zaiste piękny ten trunek posiada. Jakby czystą miedź przelać do kufla lub stosownie zaparzona herbatę. Piana średnia, szybko opada, wysycenie mizerne, choć pęcherzyki podróżują sobie cały czas. Smak to solidnie zrównoważone nuty słodowe z delikatną goryczką. W tle zaznacza swoją obecność smaczna woda - w ogóle jest to trunek raczej lekki, a zważywszy na dość wysoką w tym przypadku zawartość alkoholu, wistuje nam się jako wybitnie letni zaspokajacz pragnienia. Ponadto delikatny kwasek, który niknie gdzieś pod koniec butelki oraz delikatne ślady karmelowe. Niby nic nie zaskakuje, ale wszystko jest poukładane na swoim miejscu.

Na plus warto zaliczyć długi finisz w którym wyraźnie wyczuwamy  - jakby w podsumowaniu - to wszystko co przyszło nam doznać wychylając pierwszy i następny łyk trunku. Ciężko ocenić takie piwo - w zasadzie powinno być mocne B, ale z pewnością znajdą się dni (i nie będzie ich tak znowu mało) kiedy zasmakujemy Spezialem.
5.4 vol / B+

wtorek, 24 stycznia 2012

Aecht Schlenkerla Eiche Doppelbock

No i znowu piwo wędzone, tym razem ciężka artyleria wprost z Bamberga. Piana niewidoczna, co zrozumiałe przy trunku o takiej zawartości alkoholu. Wysycenie niewysokie, kolor idealnie miedziany. Jeśli ktoś się spodziewa skomasowanego ataku nut dymionego słodu na zmysły, choćby z racji tej, że w kuflu skrzy się doppelbock, zapewne się rozczaruje. W zapachu delikatne akcenty wędzone wsparte są w drugiej linii nutami kwaskowymi. Pierwszy łyk i po naszym przełyku spływa cudownie aksamitny płyn, mistrzowsko zestawiony, by doprowadzić nasze kubki smakowe do niemałego szaleństwa. Wędzony słód jest delikatny, nienachalnie przebija się ponad całość, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że czyni to dyskretnie niczym angielski dżentelmen. W piwie wyczuwamy ponadto słodowe aromaty, urozmaicone winnymi śladami, czuć także suszone owoce i orzeźwiający kwasek. Do tego głęboka, ale zbalansowana goryczka. Finisz długi, w którym dominuje oczywiście wędzony aromat i świeży chmiel. Alkoholu wyczuć się nie da i jest to zapewne tajemnica bawarskich piwowarów, której nigdy nie zgłębię - 8% i nic...

Wrażenie ogólne mocno zaskakujące. Pomimo zapowiadanego i spodziewanego przyciężkiego trunku, będącego wynikiem wędzenia słodu i wysokiej zawartości alkoholu, mamy trunek całkiem lekki, niemal delikatny, zważywszy na powyższe, ale nawet nie biorąc ich pod uwagę, jego aksamitność broni się całkiem sprawnie. Nie będzie to piwo na upały, ale na degustacje, desery i biesiadowanie przy kominku nada się idealnie. Ile można go wypić? Ile wytrzyma głowa :). Proszę Państwa zasłużona najwyższa nota (podobnie jak u bliskiego kuzyna).
8.0 vol / A
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...