Słyszysz głośne psss! i w nozdrza uderza ci bukiet aromatów drożdżowych, bananowych owiany delikatnymi goździkami. Wtem z czeluści butelki wybija potężna piana, tak że ledwo nadążasz nadstawić kufel. Gruba spieniona powierzchnia otula szkło i mocno mętny płyn w kolorze idealnym - złotym jak letni promień ciepłego słońca delikatnie głaszczący dojrzewającą pomarańczę. Pomimo początkowego uderzenia gazu, trunek nie jest mistrzem wysycenia. Raczej ta cecha nie należy do dominujących u weizena Gollera.
Smak natomiast to ukłon w stronę najbardziej klasycznych przedstawicieli gatunku. Zestawienie nut narzuca nam obrazek jakiejś pszenicznej formy, z której ulano to piwo. Forma stanowi pewien niemiecki skarb zdeponowany pod czujnym okiem bawarskich piwowarów i przekazywany tym najbardziej zaufanym pod strażą odstraszającą wszystkich eksperymentatorów. Mamy tu zatem wspaniałe banany podszyte drożdżami, wszechobecne goździki długo wybrzmiewające w finiszu, znakomity kwasek i wzorową gęstość plasującą ten napitek daleko za wodnistym, a tuż przed "gęstym", czyli mniej w więcej w punkcie, o którym marzy się zarówno w upalny dzień jak i w spokojny degustatorski wieczór.
Tak szybko jak piwo pojawiło się w moim kuflu, tak samo szybko z niego zniknęło.
4.9 vol / B+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz