wtorek, 13 listopada 2012
Altbier, Pils, Piwo na Miodzie Gryczanym - Browar Jabłonowo
Paczka przyszła dyskretnie, bez wielkiego szumu i zapowiedzi, tak po prostu. W środku 3 piwa. Ale po kolei. Browar Jabłonowo to stały bywalec dużych sklepowych sieci. Niby jest mały, trochę regionalny, starał się nieco wygrać na modzie preferującej odmienne browary od koncernowych, jednak zawsze trącił lekką tandetą, choć ambitnie próbował to emploi przełamać - na przykład flagowym Belfastem, który do dzisiaj stanowi marketingowy atut browaru. Szeroki katalog piw obejmuje zarówno typowe mózgotrzepy, strongi, mocne i inne wymysły na szybką akcję, jak i jakieś cudaki typu Pedritos. Od sasa do lasa, ale taka a nie inna jest myśl przewodnia w Jabłonowie. Ostatnio coś drgnęło i wprowadzono kategorię piw dla tzw. konesera i stąd akcja, w efekcie której na moim stole wylądowała drewniana skrzyneczka skrywająca trzy specjały. "Browar Jabłonowo" staje się tylko przypiskiem do "Manufaktury Piwnej". W dobie industrializacji termin manufaktura miał zdecydowanie pejoratywne zabarwienie, a teraz by zaimponować konsumentom i odwołać się do kulturowych kodów, wyrażenie to wraca do łask. Ma się kojarzyć z solidnością, ręczną robotą i ekskluzywnością. Zatoczyliśmy już koło, a dzięki koncernowym produktom, nowoczesny kojarzy nam się źle. Takie czasy...
Piwo na miodzie gryczanym
Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [5/10]
Kolor ciemno miedziany, płyn mętny - w sumie bardzo ładnie prezentuje się w kuflu i przyciąga wzrok swoją głębią. Piana niezbyt wielka, po kilku chwilach opada, ale zachowuje szczątkową formę.
Zapach miodu gryczanego, uzupełniony śladową nutą chmielową. Nie każdemu taki aromat będzie odpowiadał, ale w końcu jest to piwo na miodzie więc trudno spodziewać się czegoś innego.
Smak całkiem znośny, miód wyraźnie dominuje, ale nie jest nachalny. Do tego zaznaczona goryczka i całe spektrum słodowości. Dla wszystkich nieprzywykłych do mocno nachmielonych piw lub po prostu źle reagujących na ten trunek, Gryczane może być niezłą uwerturą do wspaniale zapowiadającej się przyjaźni (parafrazując filmową klasykę). Łatwo będzie przyswoić sobie ten trunek, który piwem jest i jakby - poprzez swój dodatek - starał się jak najdalej od swej istoty uciec. Uczciwie rzecz ujmując, mamy tutaj całkiem udany produkt, bez ambicji festiwalowych, ale skierowany wprost do ludzi (chyba jednak - przejdzie mi to przez gardło w tym przypadku - w szczególności kobiet).
Opakowanie zbyt infantylne i uproszczone by można było się nim dogłębnie zajmować. Niemniej jednak kierunek został wytyczony świadomie - slow food dla każdego. Solidne B.
5.2 vol / B
Altbier
Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7,5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]
Kolor to podstawowy atut tego piwa. Piękna głęboka miedź, płyn owiany niewielką i ulotną mgiełką. Nie ma chyba lepszej zachęty do degustacji. Piana niewielka, choć utrzymuje się długo, drobnoziarnista i biała jak pierwszy śnieg. Zapach wybitnie słodowy, nieco przyciężkawy, ale bez przesady.
W smaku Altbier jest wyraźnie słodowy, a aromaty słodowe zostały tutaj wyeksponowane w całej swojej rozciągłości. Mamy więc odrobinę miodu, owocowe estry i karmelowe nuty. Całe to bogactwo zestawiono z niewielką ale istotną goryczką, która w finale wspaniale wygrywa swoją arię z wtórującym jej unisono słodem. Jeszcze długo po opuszczeniu podniebienia, ten niecodzienny duet wybrzmiewa w naszych zmysłach.
Uwagi do opakowania - Skończmy już z tym gotyckim krojem czcionki, dębowymi beczkami, w których rysunek podkreśla odwołania do tradycji (skoro rycina, to musi to być super dawne, a skoro to jest super dawne to musi być lepsze niż dzisiaj. Czasami ta uproszczona filozofia, ten myślowy sylogizm jednak się nie sprawdza. Czy np. wolelibyście przemierzać Atlantyk Zeppelinem czy Airbusem?). Niemniej jednak znowu kierunek wytyczony chyba słusznie, choć - jak wspomniałem - wykonanie zawiodło. Więcej niż B.
PS dla wszystkich piwnych neofitów: to raczej trunek nie dla was, brakuje w nim amerykańskich chmieli :)
5.2 vol / B+
Pils
Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]
Piękny złoty kolor zdobi kufel. Płyn sklarowany, w którym różnej wielkości bąbelki przemierzają toń. Piana niewielka i szybko opada. Zapach w pierwszym rzędzie słodowy, z lekkimi nutami chmielu w odwodzie. Smak całkiem niezły dość szeroki można by rzec. Przypomina po trochu niemieckiego hellesa i czeskiego pilznera z małego browaru restauracyjnego. Mamy tutaj całkiem pokaźną goryczkę, która przemierza całą degustację do naprawdę potężnego finiszu, gdzie ciągle jeszcze wybrzmiewa, choć słód próbuje jej wtórować. Jest to goryczka rzadko spotykana w polskich produktach, jakby chciano wyraźnie zaznaczyć odrębność jabłonowskiego Pilsa od konkurencji. Do tego słód, w którym wyczuć można zbożowe nutki. Balans wyraźnie przesunięty w stronę chmielu, a wraz z upływającym czasem, ta cecha zostaje wzmocniona. To odważne odstępstwo od symetrii, przyczynia się do solidnej marki i całkiem niezłej sławy wśród piwoszy, ale jest także trochę przekleństwem tego trunku. Skaza na wizerunku nie nastraja do złośliwej zgryźliwości, gdyż piwo obrało całkiem słuszną drogę, choć trochę się na niej pogubiło. Owa wspomniana goryczka po kilku łykach staje się odczuwalnie przyciężkawa, by pod koniec kufla opaść w jednowymiarowość. Trudno będzie przy Pilsie spędzić cały wieczór, niemniej jednak dwa piwa wychylić spokojnie się uda. Uwaga! Alkohol przyswajamy i głową kiwamy, czyli trunek to lekko zdradliwy. Błogostan przychodzi całkiem rychło.
5.8 vol / B
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz