Eksportowe opakowanie piwa z browaru Amber. Niezbyt udane i utrzymane w niebiańskiej kolorystyce okalającej głowę tego co ruszył Ziemię. Szkoda, bo Polskę można jakoś fajniej pokazywać niż z wykorzystaniem tych siermiężnych, wytartych nazwisk-symboli. Ale do meritum.
Zapach słodowy, przyjemny, nawet lekko kwaskowy, a zatem orzeźwiający. Kolor złoty lub jak kto woli - zdrowego moczu. Płyn lekko mętnawy, piana nieduża szybko opada, wysycenie dobre. Z dna cały czas płyną ku górze bąbelki gazu. Piękny widok. Smak to zharmonizowany słód z wyraźną goryczką, która na długo pozostaje na podniebieniu. Ta goryczka po jakimś czasie ustępuje nawet powracającemu jak echo słodowi. Całkiem niezła zabawa z tego wynika, kiedy po głębszym łyku dotykając językiem podniebienia oczekuje się kolejnego smaku. Do tego wspaniałe orzeźwiające nuty kwaskowe i owocowe. Jednym słowem całkiem udany to lager, którym warto się raczyć przy różnych okazjach, a i na degustacje wystarcza, ze swoimi składem. Gdyby nuty owocowe były mocniejsze, a goryczka nieco intensywniejsza, mielibyśmy prawdziwego mistrza. Solidne w pełni zasłużone B.
PS Amerykanom nawet smakuje (bardziej niż Żywiec co wcale nie dziwi), o czym donoszą degustatorzy na beeradvocate.
5.6 vol / B
sobota, 12 listopada 2011
czwartek, 10 listopada 2011
Cornelius Porter Baltic
Zima idzie... I od razu chce się jakiegoś mocnego, ciemnego trunku, który osłodzi i znieczuli nam te przykrótkie dni. Bałtycki porter wydaje się propozycją idealną dla tego typu kurażu. Zapach karmelowy z delikatnym i przyjemnym tłem alkoholowym, całość jakby orzeźwiająca, ale jest to chyba cecha typowa dla Corneliusów. Piana niemal brunatna, raczej średnia i dość szybko opada tworząc 3mm pierzynkę. Kolor czarny niczym smoła. Smak głęboki, zahaczający niemal o głębokie gardło, gdzie wciąż czujemy wybrzmiewanie palonego słodu. Do tego śladowo wyczuwalny chmiel i odrobina kwasku, a także szczypta gorzkiej czekolady i dalekie winne echa. Zestawienie niemal idealne, ale nie zawsze szlachetne części składowe czynią mistrzostwo gatunku. Trochę to trunek ziemisty, trochę słodkawy. Właśnie... Początkowa ta słodycz nie jest irytująca jedynie nieco zaskakująca, jednak w miarę ubywania płynu z butelki zaczyna takowa być.
Podsumowując: nie jest to piwo udane, choć na druzgocącą krytykę nie zasługuje. Wydaje się, że Cornelius w poszukiwaniu złotego środka, charakteru "fajnego gościa" co to każdemu pasuje, posunął się nieco za daleko. I jest to niestety konkluzja, która nasuwa się po spożyciu nie tylko Portera, ale także pozostałych z piwnej serii.
8.0 vol / C+
Podsumowując: nie jest to piwo udane, choć na druzgocącą krytykę nie zasługuje. Wydaje się, że Cornelius w poszukiwaniu złotego środka, charakteru "fajnego gościa" co to każdemu pasuje, posunął się nieco za daleko. I jest to niestety konkluzja, która nasuwa się po spożyciu nie tylko Portera, ale także pozostałych z piwnej serii.
8.0 vol / C+
sobota, 29 października 2011
Žatec Premium Tmavé
Początki niespecjalnie obiecujące - zapach niewyraźny, lekko karmelowy, słodowy. Piany jak na lekarstwo, ale kolor głęboki, czarny. Smak zadziwiająco lekki, nieco rozwodniony, z czasem jednak wrażenie małej treściwości nieco ustępuje. Goryczka raczej płytka, za to orzeźwiające kwaskowe nuty i delikatny, niezbyt słodki palony karmel. Ciemniak to dość ekstrawagancki - śmiało można nim zaspokoić pragnienie lub wypić większą ilość w czasie nocnych dysput. Jednakże dla amatorów rasowych piw będzie to propozycja nazbyt jałowa i pozbawiona pożądanego pazura.
Dla zwolenników lekkich piw - dzięciołów jest to alternatywna godna rozważenia, zważywszy że ciemne piwa nie są u nas szczególnie popularne. Szkoda, że w recepturze wykorzystano cukier i składnik chemiczny. Co do cukru to niespecjalnie go się w trunku wyczuwa, być może pełnił jedynie rolę pożywki dla drożdży. Pomimo wspomnianych powyżej wad kusi mnie żeby przydzielić temu sympatycznemu piwku B. I także czynię.
4.3 vol / B
Dla zwolenników lekkich piw - dzięciołów jest to alternatywna godna rozważenia, zważywszy że ciemne piwa nie są u nas szczególnie popularne. Szkoda, że w recepturze wykorzystano cukier i składnik chemiczny. Co do cukru to niespecjalnie go się w trunku wyczuwa, być może pełnił jedynie rolę pożywki dla drożdży. Pomimo wspomnianych powyżej wad kusi mnie żeby przydzielić temu sympatycznemu piwku B. I także czynię.
4.3 vol / B
wtorek, 25 października 2011
Ferdinand Světlý ležák Premium
Jakoś tak czułem po kościach, że może być dobrze... Stała przede mną ta butelka, z całkiem przyjemną etykietą - czytelną i w swoim zamyśle tradycyjna, jakby chciała zachęcić do odkrycia smaku, który ukrywała. I oto mamy. Piękny złoty kolor, niezłe wysycenie, piana także w porządku... zapowiada się nieźle. Zapach lekko kwaskowy, ożywczy, do tego przyjemny słód i chmiel.
Smak zaskakujący. Przed nami wybitnie orzeźwiający napój o delikatnym, subtelnym można by rzec smaku, który odwołuje się raczej do belgijskich specjałów niż tradycyjnych czeskich pilznerów. Przede wszystkim lekkim kwasek, następnie słód z owocowymi posmakami i dopełniający to wszystko aromatyczny chmiel, głęboki, ale szybko ustępujący, jakby w drugim szeregu. Całość wybitnie delikatna i aromatyczna, skomponowana na każdą okazję, ale w upalne dni wypicie takiego kufelka musi być rajskim przeżyciem.
Jeśli zobaczycie gdzieś Ferdynanda 12 musicie skosztować! Jest to napitek dla każdego - od fanatyków czeskiego piwa po degustatorów odrzucających niezłożoną recepturę pilznera. Wśród jasnych piw czeskich - absolutny top.
5.0 vol / A
Smak zaskakujący. Przed nami wybitnie orzeźwiający napój o delikatnym, subtelnym można by rzec smaku, który odwołuje się raczej do belgijskich specjałów niż tradycyjnych czeskich pilznerów. Przede wszystkim lekkim kwasek, następnie słód z owocowymi posmakami i dopełniający to wszystko aromatyczny chmiel, głęboki, ale szybko ustępujący, jakby w drugim szeregu. Całość wybitnie delikatna i aromatyczna, skomponowana na każdą okazję, ale w upalne dni wypicie takiego kufelka musi być rajskim przeżyciem.
Jeśli zobaczycie gdzieś Ferdynanda 12 musicie skosztować! Jest to napitek dla każdego - od fanatyków czeskiego piwa po degustatorów odrzucających niezłożoną recepturę pilznera. Wśród jasnych piw czeskich - absolutny top.
5.0 vol / A
czwartek, 20 października 2011
Chodovar Prezident Premium
Gdyby nie ten metaliczny absmak byłoby znacznie lepiej. A tak jedynie B. Opakowanie całkiem przyjemne, z ładnym motywem psa w logo i na dedykowanym kapslu.
5.0 vol / B
środa, 19 października 2011
Pernštejn Světly Ležák
Piękny kolor, złoty jak jesień. Do tego piana obfita, ale niestety tylko początkowo, później opada tworząc zaledwie lekki kożuszek na powierzchni. Za to na szkle kufla pozostawia fantazyjne ścieżki i wywijasy. Zapach przyjemny słodowo-chmielowy. Smak przyzwoicie zrównoważony początkowo słodowy, ale z wyraźnymi chmielowymi akcentami wybrzmiewającymi w tle. Pod koniec kufla słód staje się wyraźniejszy, a chmiel raczej zanika.
Dla amatorów pilznerów niezbyt goryczkowych to będzie strzał w dziesiątkę, dla koneserów pozostaje jednak niedosyt. Trochę to zbyt przyziemne, płaskie i bez charakteru. Delikatne, ale przy tym rozwodnione. Na upały i imprezki idealne, ale nic więcej.
5.0 vol / B-
Dla amatorów pilznerów niezbyt goryczkowych to będzie strzał w dziesiątkę, dla koneserów pozostaje jednak niedosyt. Trochę to zbyt przyziemne, płaskie i bez charakteru. Delikatne, ale przy tym rozwodnione. Na upały i imprezki idealne, ale nic więcej.
5.0 vol / B-
Subskrybuj:
Posty (Atom)