poniedziałek, 1 października 2012

Kout na Šumavě 12

Szumawa dzięki swojemu położeniu została najbardziej niedostępnym i dzikim obszarem mocno uprzemysłowionych i zurbanizowanych Czech. Było to ostatnie miejsce, rodzaj zesłania nawet, gdzie chciałby trafić z państwowego rozdzielnika nauczyciel w dawnych czasach (w tamtym okresie studenci musieli odpracowywać darmowe studia w placówkach wyznaczonych przez administrację). Szumawa to pasmo niewysokich gór oddzielających dwa światy zamierzchłej żelaznej kurtyny. Dla władz Czechosłowackiej Republiki stanowił on naturalny bufor, a jego niedostępność i niskie zaludnienie pomagały utrzymać w ryzach wszystkich zainteresowanych ucieczką. Tyle historycznego wstępu. Było nie było szumowski kraj jest integralną częścią Czech i nie ma oczywiście powodów by i tam nie warzono piwa.

Jednym z takich miejsc jest Kout na Šumavě, którego produkty znane są koneserom piwa w całych Czechach, mimo niewielkiej wielkości samego przybytku. Chcąc zdegustować w Pradze ten specjał można wybrać się do żiżkowskiej restauracji U Slovanské Lípy, usytuowanej tuż u wylotu podziemnego tunelu pod wzgórzem Vitkov. Lokal jednak czynny jest od godziny 16, w związku z czym ja pocałowałem klamkę, ale z degustacji nie zrezygnowałem i udało mi się wychylić dvanactke w innym miejscu, a mianowicie knajpie Zubaty Pes w dzielnicy Vrsovice. Sam lokal do najprzytulniejszych nie należy (niezbyt udane zestawienie zimnego metalu i kamienia - aż się prosi o jakieś drewniane akcenty), a i jeśli nie dysponujesz grubym portfelem niespecjalnie uda ci się tam długo zawitać.


Rekompensuje te niedogodności długa lada z 15 nalewakami i piwami, których uświadczyć trudno nawet w centrum miasta. Są tu bowiem produkty BrewDoga, Mikkellera, Nøgne Ø, a także rodzimych Matuska i Kocoura, w większości mieszczące się w stylu IPA. Jednak poza tymi specjałami można także napić się piwa z szumawskiego browaru. Dvanactka ta została uznana w swojej kategorii piwem roku 2010 na festiwalu w Brnie.


W kuflu pojawia się owiany delikatną mgiełką, będącą wynikiem braku filtracji, płyn w kolorze szlachetnego złota. Piana średniej wielkości dość szybko rozpoczęła znikanie z powierzchni, choć z lubością zostawiała ślady na szkle. Zapach słodowy z miodowym tłem, anonsuje kierunek w jakim ten trunek został poprowadzony. Będziemy mieć piwo z przewagą aromatów słodowych. I faktycznie nie ma pomyłki. Słód jest wybitny i warto się nim trochę dłużej porozkoszować, zważywszy że charakter pilznerów preferuje raczej przeciwwagę, czyli goryczkę. Ta ostatnia oczywiście występuje i tutaj, ale w charakterze gwardii przybocznej, łamie finezyjnie wszechogarniający słód. W finiszu chmielowa goryczka pozwala sobie na więcej i na równi gra swoja partię ze słodem. Świetne piwo na każdą okazję, degustację i długie posiedzenia w knajpie (choć przez brak atmosfery, raczej nie w Zubatym Psie).
12% Blg / B+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...