W czasach dzieciństwa stereotyp Czech utrwalało wiele zjawisk osadzonych w kulturze popularnej, przyjętych u nas jak wizytówki krainy zza południowej granicy. Jedną z nich była Wielka Pardubicka - bodaj najtrudniejsza z gonitw terenowych dla koni na świecie. A na pewno w Europie. Nie było chyba wśród moich rówieśników nikogo, kto nie kojarzyłby widoku olbrzymiego rowu wypełnionego wodą i wpadających doń rumaków poganianych przez niewysokich, ale wystarczająca zdeterminowanych dżokejów, dla których wspomniana przeszkoda jawiła się niczym najważniejszy w życiu test, którego oblanie mogło oznaczać niezmywalną plamę na honorze. Widok dla jednych fascynujący, dla innych przykry, niemniej jednak na trwale zapisany w obrazie Czech. Po tym przydługim wstępie, który stanowi preludium do innej atrakcji Pardubic - lokalnego browaru Pernstejn, przechodzę do opisu jednego z ich flagowych trunków. Jego etykietę zdobią - a jakże - galopujące konie, i trudno się dziwić takiemu wyborowi w kontekście tego co napisałem powyżej. Każdy chwali się tym co najbardziej znane.
Zapach tu mamy lekko zbożowy, z miodowymi nutami i minimalnym drożdżowym echem. W sumie całkiem przyjemne zestawienie. Kolor bursztynowy zawładnął na dobre kuflem. Piana niewielka, wysycenie całkiem spore.
Smak wybitnie słodowy, ze szczególnym naciskiem na "wybitnie", gdyż jakość tego elementu zdaje się być niepodważalna. Szerokie spektrum słodowości zawiera aromaty zbożowe, chlebowe, trochę siana, odrobina miodu, kwiatowo-ziołowe nuty i minimalny diacetyl podbijający całość. Goryczka ledwie zaznaczona, w finiszu wyraźniejsza, nieco pestkowa i całkiem długo wybrzmiewająca. Po dłuższej chwili ściąga podniebienie, zmuszając do kolejnego łyku niosącego łagodzący słód. Trudno to piwo nazwać sesyjnym - podwyższona zawartość alkoholu i wysoki ekstrakt raczej do tego nie skłaniają, a jednak z łatwością wyobrażam sobie spędzenie z Taxisem upojnego wieczoru. W całej rozciągłości tego słowa, gdyż alkohol przyswaja się momentalnie i ulatuje on niczym opar przez warstwy organizmu wprost do głowy.
Szukając po sklepowych półkach alternatywy dla klasycznych czeskich pilznerów spożywanych każdego dnia, warto skusić się na mocniejszą wersję złocistego trunku z Pardubic.
6.0 vol / B+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz