Litewskich smaków ciąg dalszy. Tym razem na tapecie mocne, ciemne piwo z przyprawami, które wydawałoby się - zważywszy na letnie miesiące - niespecjalnie nadaje się do degustacji. Czy stereotyp ciężkiego piwa uwarzonego z myślą ubarwienia, monotonnych długich zimowych wieczorów, ma umocowanie w rzeczywistości? Czy może dla każdego piwa ważna jest nie pora roku, a raczej nastrój i okoliczności spożycia? Zobaczmy.
Kolor trunku aksamitnie czarny, piana do tego ciemna i niewielka, co absolutnie zrozumiałe przy tej zawartości alkoholu. Wysycenie także nie należy do najbardziej mocnych. Ot takie przyjemne dla oka, mało agresywne wizualnie piwo z klasyczną aparycją ciemniaka. Zapach co nieco rozbujany, zakręcił nawet w nosie. Mamy tutaj pomarańczę, cynamon, goździki, odrobinę imbiru - wprost nie można się oprzeć wrażeniu, że piwowar warząc ten specjał nie mógł opędzić się od świątecznego piernika. Całość okraszona czymś mocno charakterystycznym (ale o tym za chwilę), co w skrócie można nazwać gorzkimi ziołami.
Ciało piwne zaskakująco nieduże, piwo zdaję się być lekkie zważywszy na oczekiwania i parametry receptury - zarówno ekstrakt jak i zawartość alkoholu do najniższych nie należą. Z pewnością nie jest uciążliwe nawet w upalne dni, od biedy można zaspokoić nim pragnienie, choć z pewnością nie te cechy były pierwotnym zamysłem browaru. Smak dominują wspomniane przyprawy i nieodparte poczucie, że oto spożywamy piwny odpowiednik Kofoli. Miłośnikom czeskich produktów spożywczych, nie trzeba wyjaśniać o co chodzi, całej reszcie w skrócie przypomnę: Kofola to czeska odpowiedź na Coca-Colę, napój skrojony w amerykańskim stylu, z tym że oryginalnie uzupełniony ziołowym aromatem, produkowany nieprzerwanie od lat 60 ubiegłego wieku. Zarówno cena, jak i popularność stawia ten produkt w grupie napojów kultowych. Po tej małej dygresji wracam do Senojo Vilniaus Tamsusis. Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że ktoś na Litwie zapatrzył się na popularny czeski napój, ale ziołowość charakterystyczna dla obu tych napojów wyraźnie jest bliźniacza. Finisz piwa niedługi i w nim dopiero wyczuwamy łagodną goryczkę, którą wcześniej niespecjalnie da się zauważyć, choćby ze względu na charakter gorzkich ziół.
Piwo ciemne i mocne, które można wypić w letni dzień, delektując się bukietem przypraw, zapachów i smaków zarezerwowanym świątecznym specjałom. Niby to już było, ale całkiem przyjemnie powtórzone. Niemniej jednak raczej jednorazowa przygoda, a dla eksperymentatora całkiem spora przestrzeń do eksploracji.
7.5 vol / B
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz