Tucher pojawia się coraz częściej w naszej okolicy. Możemy spotkać jego produkty nie tylko w sklepach, ale logo browaru pojawia się także w szyldach restauracji. Miałem okazję kilka dni temu degustować właśnie produkt bawarskiego browaru w takiej knajpie i klasyczny dunkel, zachęcał do okazania szacunku. Dzisiaj butelkowy pils. Czy wart jest swojej ceny? Czy kreowany na legendę image zasługuje na atencję? Czy stary browar warzy ciągle świetne piwa, czy żenuje jak Pietrzak na YouTubie?
Zapach całkiem przyjemny, świeży powiew lupuliny w aliansie z chlebowymi i kwaskowymi nutami. Piana grubości męskiego kciuka utrzymuje się długo i oblepia szkło, wysycenie spore i radosne - niezliczone gromady bąbelków przemierzają toń trunku. Kolor jasno złoty, niemal z białawym podbiciem, rozświetla kufel słoneczną aurą. Po przechyleniu kufla w ustach rozpływa się klasyczny pils, choć wzorzec został lekko przełamany. Słód mocno kwaskowy, jakby kilka dni spędził na przytulankach z cytrynową skórką i owa egzotyczność wyraźnie zostaje w kompozycji przywołana. Do tego dalekie estrowe tony - coś na kształt czereśni. Nie wiem czy to ewokacja tych kojarzonych z wiosną i latem owoców, ale coś jest wyraźnie na rzeczy. Goryczka do tego całkiem spora, głęboka choć lekka i niezbyt dominująca. Jej wspaniała ziołowość i kwiecistość niesie obraz zielonej łąki. Finisz długi, trzymający w napięciu do ostatniej chwili jak porządny thriller.
Bawarski specjał zwiastuje ciepłe miesiące wypełnione krwistoczerwonymi pasmami zachodzącego, letniego słońca i palonych przy tej okazji ognisk. W tych okolicznościach można Tuchera wypić z całą pewnością więcej niż 4. W zimowe wieczory będzie co wrażliwszych meteoropatów raczej drażnił, gdyż każdy jego atrybut skradziony został radosnej porze roku, kiedy serce i dusza rwie się do przodu. Piwo zdecydowanie do eleganckiego spożycia, a nie kominkowej degustacji. Niemniej jednak B+ całkiem zasłużone i zdecydowanie mocne.
5.0 vol / B+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz