Upał potrafi człowiekowi nieźle zamieszać w głowie. Do obiadu wypijasz lekką, czeską "dziesiątkę" i nawet nie czujesz różnicy. Pęcherz ignoruje pół litra ponadplanowego płynu, a ty ciągle zachodzisz w głowę dlaczego to piwo ma taka zgodną do skwaru temperaturę? czyżby lodówka ledwo przędła, marnie sobie radząc z taką aurą? A wieczorem słońce zachodzi, a ty odczuwasz jeszcze większy dyskomfort - ulgi niemal nie ma i sięgasz znowu po zimny trunek i w przypływie lekkiego szaleństwa otwierasz piwo dunkel. Ciemniak na upały? Stało się.
Najpierw w nozdrza uderza niesamowity zapach karmelu lekko podbarwiony miodem gryczanym. Zapowiada się nieźle, choć w tych okolicznościach przyrody raczej to nie licuje. Piana krótkotrwała, wysycenie rachityczne. Kolor jak na dunkela nieco nieśmiały. Mamy wprawdzie brąz, ale dość to wszystko klarowne i bez trudu dostrzec można własne palce po drugiej stronie pokala. Smak świetnie ułożony. Początkowo głęboki słód z karmelowym tłem, następnie do głosu dochodzą delikatne kwaskowe nuty, a na koniec niewielka goryczka dopełnia ucztę. Finisz długi i gorzkawy, nieco orzechowy. Oczywiście nie jest to piwo na upały - mistrzem orzeźwienia być nie może, jednak dramatu zasuszenia nie ma. Nawet w taki dzień znakomicie się przyjmuje, domniemywać więc należy, ze w czasie jesiennego wieczoru, podniebienia degustatora choć przez chwilę doświadczy rajskiej perfekcji. Może to zasługa benedyktyńskiej receptury? Dla wierzących może to być sedno sprawy :). Dla amatorów ciemnego z pianką - może zdarzyć się nawet A-, dla całej reszty zasłużone i mocne B+.
5.4 vol / B+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz