Czesi mają swojego pilznera, Anglicy ale, Niemcy hella. To oczywisty truizm, ale piwo, które spożywamy codziennie do posiłków, z okazji biesiad czy różnorakich prac domowych i nie tylko, powinno spełniać kilka najważniejszych warunków, bez względu na gatunek. Przede wszystkim wysoka "pijalność" wszakże zwykle spożywamy go więcej niż jeden kufelek. Zaspokojenie pragnienia, to raczej zaleta oczywista, kto chciałby pić i pić i nie być zaspokojonym? Na końcu łagodność i nienachalność, i to zarówno biorąc pod uwagę zawartość alkoholu jak i smaku. O naturalności i tradycyjnym warzeniu nawet nie wspominam bo to już oczywistość najbardziej oczywista w perspektywie codziennego delektowania się trunkiem.
Helles z Bayreuth posiada wszystkie wymienione wcześniej zalety. Kolor złoty, zapach zbożowy z nutami kwaskowymi wysycenie na poziomie. Smak znakomicie zbalansowany, początkowo słodowy, nawet lekko kremowy z kwaskowymi posmakami, a do tego dopełniająca leciutka goryczka. Przydałoby się tej goryczki troszeczkę więcej, ale finisz niemal rekompensuje ten niedosyt. Piwo jak wspomniałem, nadaje się do spożycia ciągłego, ale dla amatorów wyrafinowanych degustacji może być lekkim rozczarowaniem. Co jednak dla smakoszy bywa wadą, dla wyrobników i stachanowców kufelka z pianką, będzie zaletą. Dla pierwszych B, dla drugich B+.
4.8 vol / B+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz