Tak wyglądał Piotrków Trybunalski w XVIII wieku |
Na początek warto pochwalić zawartość informacyjną opakowania, bo jego forma graficzna nie wybiega poza rustykolnao oklepany schemat. Mamy nazwisko piwowara, mamy ekstrakt, rodzaj fermentacji i zawartość alkoholu. Całość nieco zapożyczona wprost z czeskiego Permona, choć finalnie mniej przyjemna.
Po przelaniu do kufla formuje się gruboziarnista piana, która niestety znika po chwili, filmowo przemijając z wiatrem lub raczej łykiem (ściślej: dwoma łykami). Kolor złoty, wysycenie porządne. Zapach chlebowy, z nutami kwaskowymi i maślanymi, chyba miło kręci w nozdrzach.
Smakowo jest dość przeciętnie, a nawet słabiutko. Przede wszystkim słodowo, goryczka ledwie wyczuwalna. Ale może skupmy się na zaletach, bo krytykując przez cały czas możemy się nabawić jakiejś kwaśnej przypadłości. Słód nie jest zły - w miarę czysty, lekko miodowy z aromatem wysuszonej słomy. Diacetyl tym razem nie szarżuje, podkreślając raczej walory słodu. Brak goryczki drażni, szczególnie mocno w oczekiwanym finiszu. To trochę jakby słuchać przynudzającego dowcipu przez połowę wieczoru, a na koniec nie otrzymać nawet w rekompensacie dosadnej puenty. Trochę niby nam ten Rebel finiszuje, ale natychmiast dostaje zadyszki i rozleniwia się w odmętach słodowych. Dla miłośników lupuliny będzie to potwarz, dla pozostałych... i tak nie zauważą. Na koniec kwestia ciała piwnego - jak na niemal 12% Blg treściwość - przy dominacji słodu - nie jest wybitna. Reasumując: muszę posypać głowę popiołem i przyznać, że spodziewałem się trunku przeciętnego, bo przecież degustując nie wolno się nastawiać. Instynkt mnie nie zawiódł. Słabizna to raczej i do tego nazbyt się ceniąca.
5.2 vol / C+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz