Leciutki helles idealny na każdą okazję, szczególnie na letnią, niemal piekielną aurę. W kolorze przypomina cytrynowo-słomkową barwę, pięknie pobłyskującą złotymi refleksami. Piana idealnie biała, początkowo obfita, opada raczej szybko. Wysycenie średnie - choć może to wina zbyt szybkiej degustacji :) W smaku ten helles jest wyjątkowo lekki, ale przy tym wystarczającą nasycony zwyczajowymi dla piwa aromatami. To niewątpliwa zaleta - w celu zaspokojenia pragnienia oczekujemy czegoś lekkiego, a nie ciążącego na podniebieniu jak tłuste danie z dziczyzny. Mamy tutaj głęboką choć łagodną goryczkę, lekkie kwaskowe nuty i wysokiej jakości słód. Woda smaczna, a całość nie sprawia wcale wrażenia rozwodnionego napitku, raczej bardziej "wysportowanego" niż odchudzonego. Jeśli należałoby coś zarzucić to niezbyt długi finisz. Oczywiście mamy przed sobą przedstawiciela gatunku, którego cel jest prosty i jednoznaczny - landbier to piwo codzienne, do posiłków, biesiad, pracy, zaspokajania pragnienia, odpowiednik czeskiej dziesiątki. W tej dyscyplinie zasługuje na B (choć to zwykły koncerniak). Przykładając doń inną miarę możecie się zawieść, ale należy jednak studzić nieco oczekiwania. W końcu to piwo a nie francuskie Bordeaux.
4.1 vol / B
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz