Przed nami pieni się w kuflu idealnie miedziany płyn. Zapach podobny - tzn. oczywiście miedź ma swój zapach, choć niekoniecznie całkiem tutaj się on objawia - raczej chodziło mi o zapach lekko metaliczny, ostro słodowy, lekko palony, może nawet owocowy (śliwki?) z akcentami chmielu. Wysycenie początkowo porządne, z czasem nieco wietrzeje. Trunek pięknie klarowny cieszy oko degustatora, zwłaszcza że piana wygląda także całkiem solidnie. Smak trochę zaskakuje. Jest to lekkie piwo, zrównoważone w aromatach. Przede wszystkim wyraźne zbożowe akcenty, do tego lekki kwasek i chmiel w tle. Całość dopełniają karmelowe nuty i lekko owocowe echo. Finisz niedługi, z dominującą goryczką.
Etykieta zawiadamia, że piwo wyprodukowano w stylu bio, czyli z tradycyjnej pszenicy i ekologicznego (czyli pewnie nie z uprawy wielkotowarowej) chmielu. I pomimo tych wszystkich zachęt i - by oddać sprawiedliwość - całkiem niezłej jakości, jest to jak na razie najsłabszy wyrób browaru Kundmuller. Spokojnie można wypić kufelek czy dwa, ale na dłuższą metę raczej będzie zawodzić.
5.2 vol / B
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz