Czarny jak diabelska smoła płyn wypełnia szkło. Od razu formuje się piękna, jasnobrązowa piana na grubość palca wskazującego. Warto odnotować jej długą żywotność, co nieczęsto się zdarza u pobratymców. Zapach bardzo przyjemny, roztacza się wokoło - delikatny, niemal intymny chmiel i łagodny aromat palonego słodu. Zazwyczaj piwa z dodatkiem tego składnika mają problem z zapachem. czasem jest on zbyt intensywny, niekiedy ostry, na granicy przyzwoitości. Trudno uchwycić złoty środek, który trunkowi Wells & Youngs udało się wspaniale zaznaczyć.
Pierwsze łyki odkrywają przed nami wszystkie atuty. Niespotykana i obezwładniająca nuta gorzkiej czekolady stanowi wiodący komponent bukietu, nie bez kozery w końcu użyto takiej a nie innej nazwy. Delektując się trunkiem, mija kilka chwil i lekkie oszołomienie ustępuje a oprócz czekolady pojawiają się także owocowe estry. Wyczuwam wytrawną wiśnię, nieco wędzonej śliwki, kawę, toffi, karmel, wanilię. Od samego wymieniania można dostać zawrotu głowy. Wszystko zaserwowane w niemal matematycznej harmonii, by nie użyć frazesu o boskiej symetrii. Każdy element ma swoje miejsce i wypełnia kunsztowną układankę w mistrzowski sposób. Przy całej swojej złożoności, pozostaje ten stout piwem dość lekkim i nawet - można śmiało zaryzykować - orzeźwiającym, w czym zapewne zasługa odpowiedniego wysycenia. Finisz godny najwyższych laurów, niczym zwieńczenie opery w najlepszej arii, zniewala głębią i aromatycznym chmielem. Jeden łyk to długa podróż od przypominającej Afrykę, tajemniczej gorzkiej czekolady, poprzez bujność i obfitość owocowego sadu, z małym postojem podczas zimowych świąt, zakończona królewską wytwornością.
Double Chocolate to trunek skończony, efekt wspaniałej receptury, wytrawny i aksamitny towarzysz degustacji dla każdego amatora piwa. W tym przypadku uprzedzenie czy miłość do piw ciemnych nie odegra żadnej roli w ocenie - ani nie pomoże, ani nie zaszkodzi. Ustąpi raczej naturalnej aprobacie dla angielskich piwowarów. W tej cenie trudno będzie znaleźć coś równie jakościowego i pysznego, zważywszy dodatkowo kraj pochodzenia, gdzie jak wiadomo, ceny nie rozpieszczają. Eleganckie wrażenia uzupełnia osadzona w brytyjskiej powściągliwości oraz dyskretnym uroku oprawa graficzna w dedykowanej butelce. Cóż więcej potrzeba? Chapeau bas, panie i panowie! Mamy dzisiejszego wieczoru coś ocierającego się o doskonałość.
5.2 vol / A-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz