Na etykiecie tej desitki widnieje dopisek Bitter, co ma podkreślać specjalne nachmielenie trunku. Wypijemy, zobaczymy.
Piwo ma kolor jasno złoty, lekko mętną toń i dość oszczędną pianę, która pozostaje w postaci niewielkiej kołderki. Zapach skąpy, nieco słodowy, minimalnie chmielowy. Trudno od piwa o niskim ekstrakcie oczekiwać dużo więcej.
Pierwsze łyki i piwo zawodzi. Wspomniany chmiel żatecki jest obecny w szerszym niż zwykle wymiarze, ale oczywiście nie jest jakoś specjalnie wyolbrzymiony. Oczekujących na potężną dawkę goryczki rodem z modnych ostatnio małych browarów, muszę rozczarować. Opat nie sili się na oryginalność prześcigając się w natężeniu, skupia się bardziej na podkreśleniu czeskiego profilu użytego chmielu. Stąd w jego profilu pobrzmiewają klasyczne, ziołowe nuty. Nie w chmielu jednak tkwi rozczarowanie. Towarzyszący goryczce słód jest dziwnie płytki i blady, o niezdecydowanej nucie słodowej i wyraźnie źle komponuje się z chmielową głębią. Dodatkowo wyczuwalna kwaśność pomieszana z dużym wysyceniem nie pomaga tego wrażenia przełamać, wręcz przeciwnie, zdaje się go podbijać. Finisz długi i wyraźnie chmielowy, początkowo zdominowany przez wspomniany słodowy wybryk, który na szczęście szybko zanika ustępując miejsca aromatowi z Żateca.
Kadź zacierna w broumovskim browarze |
4.0 vol / B-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz